Miszmasz pielęgnacyjny. Trzeba iść do przodu… Niedawno zgłosiła się do Gabinetu nowa Klientka. Zasypywała mnie pytaniami, miała tysiące pomysłów, koncepcji, obaw. Opowiadała, że stosowała przeróżne kosmetyki, ale nigdy nie była do końca zadowolona z efektów.
Widziałam, że nie jest w pełni zdecydowana na zabieg, który dla Niej wybrałam, więc zaproponowałam, aby nie wykonywać go w tym dniu, aby Pani przemyślała moją koncepcję pielęgnacyjną i zgłosiła się, jeżeli uzna ją za właściwą i będzie w stanie mi zaufać.
Lubię, gdy Klienci mi ufają i są w pełni gotowi na rozpoczęcie profesjonalnej pielęgnacji. W przeciwnej sytuacji czuję się niezręcznie, tak, jakbym kogoś do czegoś namawiała ;-) Dodatkowo poprosiłam Panią, aby na przyszłą (ewentualną) wizytę przyniosła kosmetyki, ale tylko te, których faktycznie systematycznie używa..
Klientka zrobiła tak, jak Jej zaleciłam i przybyła z preparatami…, a było ich baaardzo dużo. Muszę powiedzieć, że był to istny kosmetyczny miszmasz.
Przeanalizowałyśmy krok po kroku to, co zostało przyniesione. Jestem osobą, dla której mniej znaczy lepiej. Kosmetyka nie jest wyjątkiem. Dlatego cenię pielęgnację, która jest usystematyzowana, logiczna. Uwielbiam zarówno kosmetyki, jak i zabiegi, które są długodystansowe które nie tylko pielęgnują skórę, ale „uczą” ją rozwiązywać problemy w sposób autonomiczny. Ogólnie mówiąc, lubię sprytną pielęgnację, bo w pielęgnacji potrzeby jest dobry plan i szczypta determinacji :-)