Wiele lat temu cała Polska zaśmiewała się z kawałów „o babie”. Przenosząc ten temat na branżę beauty, mogę powiedzieć: „Przychodzi baba do kosmetyczki i opowiada, że pielęgnuje skórę według jej wskazań, ale nie ma wystarczający efektów”.
Kiedyś takie wyznanie by mnie osłabiło. Dzisiaj potrafię już reagować inaczej. Gdy przychodzi do mnie przysłowiowa „baba”, a jej skóra jest zaczerwieniona, naczynka rozszerzone, z licznymi teleangiektazjami, czyli tzw. naczynkami, pajączkami, skóra jest sucha, nawet lekko łuszcząca się, a na jej powierzchni nie ma ani grama kremu, to nie wierzę, że jest odpowiednio pielęgnowana na co dzień.
Najskuteczniejszym sposobem na posiadanie zdrowej skóry jest świadome wykorzystywanie każdej chwili pielęgnacyjnej:
– w łazience
- Zacznijmy od posegregowania kosmetyków zgodnie z ich przeznaczeniem. Opróżnijmy półkę, niech zostaną na niej tylko te preparaty, które naprawdę muszą stać na wierzchu. Niech kosmetyki mają swoje stałe miejsce w szafce. Jeżeli jesteśmy miłośnikami środków do pielęgnacji twarzy, to ustawmy nawilżające obok nawilżających, niech odżywcze nie mieszają się z peelingami. Stwórzmy kącik do pielęgnacji, czyli wokół lustra umieśćmy wszystkie potrzebne preparaty i akcesoria.
- W kąciku do kąpieli trzymajmy tylko to, co jest potrzebne do tego typu higieny.
- Usuńmy wszystkie napoczęte przed laty i niewykorzystane dotąd kosmetyki, koniecznie pozbądźmy się tych przeterminowanych.
– w szafce
- Nie mieszajmy ze sobą kosmetyków, które często używamy, z tymi, po które sięgamy rzadziej. Pożegnajmy się z tymi, które się nie sprawdziły. Pamiętajmy, że preferencje skóry się zmieniają.
- Tak zorganizowana przestrzeń, wolna od niechcianych i zbędnych kosmetyków, z posegregowanymi preparatami używanymi na co dzień, sprawi, że zapanujemy nad swoim domowym laboratorium urody.
- Pielęgnacja nie lubi nudy. Monotonną rutynę, przesadną pedanterię (chodzi mi przede wszystkim o nadmierne peelingowanie), powtarzalność zamieńmy na nowości, które nas zainteresują, a pielęgnacja będzie twórcza i przyjemna. Nasze laboratorium urody to osobista przestrzeń, której jesteśmy panami. Każdy dzień pielęgnacyjnych „pieszczot” powinien dostarczać pozytywnych zaskoczeń i poczucia satysfakcji.
__________________________
Wracając do historii mojej Klientki, Pani zgłosiła się do mnie po kilku miesiącach i radośnie mnie poinformowała, że cały czas używa kremu, który u mnie kupiła. „Stosunkowo małe opakowanie preparatu nawilżającego nie może wystarczyć na tak długo” – pomyślałam. To tak, jakby standardowa butelka wody mineralnej miała zaspokajać pragnienie przez kilka miesięcy.
Przyzwyczajenie to nasza druga natura. Schematy, które powielamy w codziennej pielęgnacji, nie zawsze są zgodne z regułami sztuki pielęgnacyjnej. Warto pójść z duchem czasu, stosować się do wskazań swojej terapeutki urody i przyjąć to co właściwe.
System nawadniania skóry nie działa jak podlewanie trawnika. Kremy nawilżające nie do końca wnikają w naskórek, bo szybko wyparowują. Skuteczne nawilżanie to zatrzymanie naturalnej wilgoci w skórze. Jest to możliwe poprzez wzmocnienie bariery ochronnej naskórka, a taką zapewniają kremy z lipidami. Tłuszczowe składniki (ceramidy, oleje roślinne, cholesterol, kwasy tłuszczowe, woski) wbudowują się z warstwę lipidową skóry i uzupełniają brakujące części cementu międzykomórkowego.
Czyli moja Klienta nie dość, że nie napoiła swojej skóry, to jeszcze nie wzmocniła jej struktur ochronnych i nie zabezpieczyła jej przed zimnem. A na domiar złego próbowała zrobić ze mnie zakładnika swoich działań.
Nie namawiam nikogo do noszenia na twarzy grubej „tapety”, ale zawsze, a szczególnie wtedy, gdy słupek rtęci na termometrze spada poniżej zera, tym bardziej nakładajcie tłusty krem na twarz.