Moja profesja polega na pielęgnowaniu skóry moich Klientów… Zdarzyła się jednak sytuacja, gdy to ja potrzebowałam „reanimacji”. Ale nie chodziło o moją skórę, ponieważ dbam o nią równie troskliwie, ale o „całą” mnie.

Pogoda w tym roku mnie (nas) nie rozpieszcza – afrykańskie upały, duchota, przeplatane nawałnicami dała mi się we znaki. Moja dysfunkcja polega na tym, że gdy drastycznie i nagle zmienia się pogoda, jestem słaba, boli mnie głowa, brakuje mi witalnej energii. Taki stan nie trwa NA SZCZĘŚCIE długo, ale wpływa niewątpliwie na moje samopoczucie.

To było sierpniowe piątkowe popołudnie, wykonywałam zabieg oczyszczający młodemu Klientowi, gdy poczułam, że nadchodzi zmiana pogody. Potrafię wychwycić moment, w którym to się dzieje. Nie potrzebuję informacji medialnych na temat warunków atmosferycznych, bo mój organizm niczym barometr na nie reaguje i wie, co się będzie działo.

Czułam się coraz gorzej i postanowiłam odwołać wizyty ostatnich dwóch Klientek. Gdy zatelefonowałam do jednej z nich, Pani, zatroskana moją wiadomością, zgodziła się przyjść w innym dniu. Natomiast gdy skontaktowałam się z drugą, ta nie dopuściła mnie do głosu i radośnie oświadczyła, że jest już w drodze do Gabinetu i będzie za 5 minut.

Skuteczne działanie…

Ponieważ czułam się fatalnie, postanowiłam położyć się na fotelu zabiegowym i poczekać na przyjście Pani Ewy. I w takim stanie Klientka mnie zastała. Gdy powiedziałam jej, że fatalnie się poczułam, nie wycofała się, wręcz przeciwnie. Kazała mi spokojnie leżeć. Zmoczyła zimną wodą mały ręcznik, który posłużył jako kompres na czoło i skroń, zaś z dużego zrobiła mi kompres na stopy. Napoiła mnie wodą, zmieniała kompresy oraz wytrwale masowała moje stopy. Leżałam tak około godziny. Po tym czasie wszystkie dolegliwości ustąpiły.

Nieoczekiwana zmiana miejsc ;-)

Następnie zamieniłyśmy się miejscami, Pani Ewa wskoczyła na fotel, jako Klientka, a ja, magicznie uzdrowiona terapeutka urody, zajęłam się stylizacją jej oczu i rewitalizacją cery.

Śmiałyśmy się do rozpuku z całego zajścia. W Gabinecie zrobiło się wesoło i głośno :-) Byłam dumna z Pani Ewy za pomoc, jakiej mi udzieliła, za odnalezienie właściwej drogi prowadzącej do celu. Wiem, że to wszystko może wydawać się takie proste, ale uwierzcie mi, że wcale takie nie było.

Pomiędzy niebem a piekłem

Pani Ewa Woydyłło powiedziała kiedyś, że właściwie są dwa powody do zmartwienia: albo jesteś zdrów, albo chory. Jeśliś chory, to są dwa powody do zmartwienia: albo wyzdrowiejesz, albo umrzesz. Jeśli umrzesz, to są dwa powody do zmartwienia: albo pójdziesz do piekła, albo do nieba. Jeśli trafisz do nieba, to nie ma się o co martwić. Jeśli trafisz do piekła, to będziesz tak zajęty witaniem się ze znajomymi, że nie zostanie ci czasu, żeby się martwić. Jeśli wyzdrowiejesz, to nie ma się o co martwić.

Pozytywne wibracje :-)

Powiem Wam, że nie przekraczając progu swojego Gabinetu, poczułam się jak w NIEBIE. Zimny okład w wykonaniu Pani Ewuśki wspominam do dzisiaj :-) To policjantka z bardzo pozytywnymi wibracjami.

 

Ewa Wasiak Kosmetyczka Roku
Gabinet Kosmetyczny Łódź Bałuty
ul. Srebrna 33 tel. 601 891 506

 

2022-09-01T09:31:36+02:0025/08/2022|Kategorie: O mnie|
Przejdź do góry