U osób z trądzikiem, szczególnie jesienią, po letniej złudnej poprawie, następuje wzmożony nawrót zmian skórnych. Choroba przybiera na sile. Nic w tym dziwnego, ponieważ słońce nie jest lekiem na trądzik. Nie raz, nie dwa byłam świadkiem powtarzanych mitów, że słońce wysusza nadmierny łojotok, obkurcza pory… leczy trądzik.

Przez chwilę tak jest, że opalona skóra z trądzikiem zaskórnikowym czy łojotokowa wygląda lepiej. Natomiast jesienią dochodzi do tzw. efektu z odbicia.

Innym problemem jest wpływ promieni słonecznych na skórę podczas kuracji dermatologicznej. Promienie słoneczne wchodzą w interakcję z retinoidami, które są podstawą leczenia zmian trądzikowych i uwrażliwiają skórę na działanie słońca. Powoduje to przesuszenie skóry, zaczerwienienie, łuszczenie się, podrażnienie, dyskomfort. Dochodzi do zaostrzenia zmian chorobowych i znacznego pogorszenia wyglądu cery.

U pacjentów leczonych antybiotykami z grupy tetracyklin (o właściwościach fotouczulających) może dojść do powstania przebarwień, które wymagają potem wielu zabiegów z zakresu medycyny. Jako profesjonalistka promuję wśród moich Klientów stosowanie ochrony przed słońcem i polecam preparaty, które nie tylko nie zapychają porów, ale i nie nasilają zmian trądzikowych. Współczesne kosmetyki powinny być niekomedogenne, czyli nie mogą blokować ujścia gruczołów, powodować powstawania zaskórników i innych niedoskonałości.

Jak leczyć łagodne zmiany trądzikowe?

Trądzik zaskórnikowy, który objawia się pod postacią zaskórników otwartych (czarnych „kropek”) w ujściach gruczołów łojowych oraz zaskórników zamkniętych (białych zmian) leczą zabiegi z wykorzystaniem składników aktywnych, tj. retinaldehydu, kwasu glikolowego, salicylowego, lactobiomowego, glukonolaktonu…

W domu zalecam wykonywanie peelingu enzymatycznego, który usuwa zrogowaciały naskórek, „opróżnia” gruczoły łojowe z nadmiaru łoju i złuszczonego naskórka, ułatwia penetrację substancji aktywnych zawartych w preparatach leczniczych i pielęgnacyjnych. W aktywnej fazie trądziku nie proponuję złuszczania peelingami ziarnistymi z ostrymi drobinkami. Mogą one bowiem uszkodzić powierzchnię naskórka i nasilić zmiany zapalne. Dodatkowy argument to taki, że aby pozbyć się wszystkich drobinek z powierzchni skóry, musimy ją pocierać, domywać, a takie działania mogą dodatkowo ją podrażniać. Peeling enzymatyczny też wymaga dokładnego zmycia, ale jego faktura jest gładka.

Nie powiem Wam, jaka powinna być częstotliwość peelingowania skóry. To bardzo indywidualna sprawa. W swoim zawodowym życiu widziałam dużo „nieszczęść” spowodowanych nadmiernym myciem, szorowaniem, peelingowaniem skóry. Omawiam to z moimi Klientami podczas zabiegów, opowiadam im, czym powinni się kierować, na co zwrócić uwagę, wykonując eksfoliację.

Dawno, dawno temu uczono mnie, że skórę należy peelingować co dwa dni. Serio! Do dzisiaj mam te notatki z wykładów. W międzyczasie świadomość i wiedza pielęgnacyjna się zmieniła. Obecnie jestem daleka od takich precyzyjnych danych, wolę prosić o obserwowanie skórnego dobrostanu.

Czy można wyciskać zaskórniki, krostki?

Wiadomo, że na tak postawione pytanie muszę = powinnam odpowiedzieć, że nie. Należy się powstrzymywać od wyciskania, bo działanie takie, szczególnie w niehigienicznych warunkach, może spowodować  powstanie trudno gojących się ran, uszkodzeń naskórka i trwałych śladów. Tyle w teorii.

A teraz życie… Gdy zgłasza się do mnie młody człowiek, u którego diagnozuję wczesne zmiany trądzikowe, to oczywiście każdorazowo opowiadam o tym, że moje działania to pielęgnacja, wczesna terapia i „leczenie”, które najprawdopodobniej trzeba będzie kontynuować już u DERMATOLOGA.

_____________________

  • Bardzo często któryś z rodziców prosi mnie, abym powiedziała jego dziecku, że „pryszczy” nie wolno wyciskać. Patrzę wtedy na tego młodego człowieka, zawstydzonego tym, że dokonał „ręcznego” i mikrobiologicznego zamachu na swoją skórę, a w jego oczach jest coś niesamowitego… – to wołanie o pomoc, potrzeba zrozumienia, że nie mógł się powstrzymać, że nie chciał iść do szkoły, np.  z wielką białą kropką na czubku nosa, czy czarną kropą na brodzie.

  • I wiecie, co wtedy robię? Nie ganię, nie robię wyrzutów. Mówię, że rozumiem, że ciężko żyć z takimi zaskórnikami czy wykwitami. Opowiadam, że najlepsza metoda, żeby się ich pozbyć, to właściwa PIELĘGNACJA i LECZENIE, ale jeżeli nagle pojawią się niedoskonałości, którym nie można się oprzeć, to należy to zrobić w maksymalnie higienicznych warunkach!

  • Na pewno NIE podczas przerwy, w szkolnej toalecie, pływali, szatni… Tylko w domowym laboratorium urody, czystymi dłońmi (najlepiej zdezynfekowanymi), jeszcze lepiej gazikiem, a miejsce po „operacji” należy posmarować punktowo wodą utlenioną, a po osuszeniu, PUNKTOWO maścią cynkową. Podpowiadam, że jeżeli jest taka potrzeba, to aby zrobić to wieczorem, po kąpieli, gdy w łazience jest mikroklimat, a skóra rozpulchniona, czysta.

  • Zdziwienie, które pojawia się na twarzach młodych ludzi po takim moim wyznaniu, jest nie do opisania. I co najważniejsze – szybko przeradza się w zaufanie, we wdzięczność, że wreszcie nie ma ogromnej krytyki i oburzenia, tylko zrozumienie, wczucie się w ich sytuację. Nawet jeżeli naginam procedury, to wolę, żeby „działali” w higienicznych warunkach, z wyjątkową łaską Pani Ewy niż w konspiracji, która okazuje się zgubna dla skóry, i w poczuciu wielkiej winy.

  • Powiem Wam, że w takiej szczerej rozmowie, bez udawania, że nikt, nigdy nic nie wycisnął ze skóry, okazuje się, że sami rodzice, przyznają się, że zdarza się im pomajstrować przy buzi. Tyle w temacie.

  • Bardzo ważne zagadnienie omówiłam również w tekście o myciu skóry. Dowodzę w nim, że im więcej szorowania skóry bez pielęgnacyjnego wsparcia, tym większe ryzyko pojawienia się alergii i chorób autoimmunologicznych. Przekonuję, że podstawowym celem higieny skóry powinno być zmniejszenie ilości bakterii, a nie pozbycie się ich doszczętnie. Nawet „złe” bakterie mogą być dla skóry przydatne, służąc jako swoiste worki treningowe. Bezpieczna ilość bakterii to dla niej sportowa atrakcja. Niebezpiecznie się robi, gdy skóra posiada osłabiony płaszcz lipidowy naskórka – strukturę ochronną, która zamiast być inteligentną zaporą, przypomina popsute sito.


Linki do poprzednich artykułów rozrzuciłam po całym tekście. Miłej lektury.

Ewa Wasiak Kosmetyczka Roku
Gabinet Kosmetyczny Łódź Bałuty
ul. Srebrna 33 tel. 601 891 506

2023-10-24T13:55:30+02:0020/10/2023|Kategorie: Trądzik|
Przejdź do góry