Prawda stara jak świat jest taka, że odpowiednio dobrana pielęgnacja kosmetyczna nie polega na używaniu najdroższego kremu czy niezliczonej liczby produktów, ale na wypracowaniu przemyślanej i dostosowanej do potrzeb działania kosmetycznego.
W pielęgnacji liczy się przede wszystkim dobry wybór i rozsądny dobór preparatów = kosmetyków dopasowanych do indywidualnych potrzeb skóry. Od wielu lat jest to właśnie moje motto zawodowe!
W swojej pracy nie skupiam się na określaniu rodzaju cery, czyli podziałem na skórę młodzieńcza, dojrzałą, suchą, normalną, mieszaną. Nie lubię tego, bo uważam, że takie schematy prowadzą do braku precyzyjności, są zbyt ogólnikowe i brak w tym właśnie indywidualnego podejścia do skóry.
We współczesnym świecie istnieje wiele rodzajów skóry, a wpływ na to mają uwarunkowania środowiskowe, stres, czynniki pokarmowe, praca w klimatyzowanych pomieszczeniach, ale również pomyłki i błędy pielęgnacyjne. Wszystkie te czynniki spowodowały, że mamy teraz do czynienia z nowymi schorzeniami dermatologicznymi i tym samym nieznanymi do tej pory rodzajami cer, np. nadreaktywną, wrażliwą, a nawet ultrawrażliwą. Naprawdę, takie skóry pojawiają się coraz częściej…
Ważna misja
- W mojej pracy ważniejszy od rodzaju cery jest jej problem. Jeśli skóra jest przesuszona, to tak ją określam, jeśli wymaga czyszczenia, to dla mnie jest zanieczyszczona, jeśli wykazuje oznaki podrażnienia, to wymaga ukojenia itd. Najważniejsze są dla mnie zagadnienia pielęgnacyjne cery, to, by sprostać jej potrzebom, rozwiązać zawiłe niekiedy problemy pielęgnacyjne. Zakwalifikowanie jej do konkretnego kryterium to dla mnie sprawa drugorzędna.
- Podczas oceniania danej cery zawsze pamiętam o tym, żeby nie przyczepiać jej żadnej etykietki, ale przede wszystkim spojrzeć na jej realne problemy: przesuszenie, wrażliwość itd. Każda z nich potrzebuje bowiem nawilżania, wzmacniania, odżywiania, miłości i każdą można przesuszyć, uwrażliwić, zanieczyścić czy pozbawić witalnej energii…
Mamy tylko jedną skórę…
- Zwykle bywa tak, że osoby ze skórą suchą i wrażliwą z ogromną delikatnością obchodzą się ze swoją cerą, natomiast ci z cerą tłustą mają wrażenie, że ich skóra jest nie do zdarcia. Naprawdę! Zawsze przed zabiegiem przeprowadzam wywiad z Klientem, podczas którego często się dowiaduję, że skóra danej osoby jest problematyczna: wydziela nadmierną ilość łoju i jest wrażliwa. A gdy pytam o pielęgnację domową, Klient wymienia kilka preparatów do mycia twarzy, demakijażu, przemywania (czyli preparaty „odtłuszczające”). Wtedy już wiem, że nie jest dobrze.
- Ogromnym błędem takich Klientów jest to, że nie używają kremów nawilżających i pielęgnacyjnych. Najczęściej mówią, że kiedyś mieli krem nawilżający, ale nie służył cerze, zaś jedyny, który systematycznie stosują, to krem normalizujący. Jest to typowy błąd pielęgnacyjny doprowadzający do podrażnienia przeczulonej skóry. Zawsze uczulam na to moich Klientów i cierpliwie wyjaśniam zalety stosowania kremów nawilżających i uszczelniających płaszcz lipidowy naskórka.
- Zawsze wówczas przychodzi mi na myśl: „Kolejny czyścioszek, który pokonał barierę lipidową naskórka”. Związki zasadowe, substancje peelingujące i myjące osłabiają i uszkadzają nasz biologiczny „pancerz” i w konsekwencji prowadzą do odwodnienia naskórka. Jeśli już do tego doprowadziliśmy, to jedynym ratunkiem jest systematyczność i cierpliwość, by uzyskać poprawę wyglądu i zdrowia skóry. Jednak na efekty trzeba będzie poczekać, pierwsze symptomy poprawy zauważymy dopiero po kilku dniach, a zupełny komfort poczujemy nawet po kilku tygodniach.
Potęga zdrowego minimalizmu
- W kosmetyce uwielbiam minimalizm, ale zawsze mam na uwadze to, by był logiczny, troskliwy i respektujący najważniejsze potrzeby skóry – zarówno te anatomiczne, jak i fizjologiczne. I zawsze pamiętam o tym, że każda skóra jest inna, ale każda ma podobne potrzeby pielęgnacyjne, preferując jednocześnie zupełnie inne menu kosmetyczne.
- Za to wszystko kocham swoją pracę! Z jednej strony niby wszystko jest oczywiste, z drugiej zaś zagadkowe i tajemnicze…