Gdy przystępowałam do pisania tego tekstu, zastanawiałam się jak literacko nazwać „starość”, żeby kojarzyła się z uroczym czasem, żeby rozrzewniała, a słowo było czułe i wesołe.
Określenie „dojrzałość” kojarzy się raczej z dojrzałością emocjonalną, a mnie chodziło bardziej o stan skóry, która dojrzewa po osiemnastych urodzinach, a słynna „osiemnastka” z kolei kojarzy się z pełnoletnością. Ktoś kiedyś powiedział, że nie nazywa siebie starym, tylko „wcześnie urodzonym”. Ktoś inny stwierdził, że swój wiek określa jako „późną młodość”, spotkałam się też z określeniem, że starość to „decyzja” lub „srebrna dojrzałość”… Uzbierało się tego całkiem sporo.
Dla mnie wiek średni jest jak pełnia lata. Nawet nie jesień życia, tylko najwyższy punkt lata. Dojrzała uroda, dodatkowo rozświetlona doświadczeniem, ma w sobie ten wyjątkowy urok. Należy jej się profesjonalna, odpowiednio dobrana do rodzaju cery pielęgnacja.
Coraz więcej osób dożywa wieku sędziwego w dobrym zdrowiu i wspaniałym samopoczuciu. Ale aby tak było, trzeba pamiętać o tym, by siebie w tym wspierać. Bardzo wiele zależy od nas samych. W moim Gabinecie Kosmetycznym pojawia się coraz więcej Klientów po 70. roku życia, a ja oferuję im skuteczną terapię pielęgnacyjną.
WHO definiuje starość jako okres po 60. roku życia. Jednak coraz więcej 60-latków cieszy się tak dobrym zdrowiem, znakomitą kondycją oraz atrakcyjnym wyglądem, że słowo „starość” jest ostatnim, jakie przychodzi na myśl, kiedy się na nich patrzy.
Emerytów jest bardzo wielu, nie wiem, ilu dokładnie mieszka w Łodzi, ale w Polsce jest ich około 10 milionów. Wiek biologiczny może znacząco różnić się od metrykalnego. Ludzie są różni, mają różne zainteresowania i oczekiwania, ale najważniejsze, że chce im się żyć!
W żadnym wieku nie należy zapominać o zdrowej pielęgnacji. Kiedy przekraczamy pięćdziesiątkę, zaczyna się czas mądrości i doceniania urody oraz życia. Każdy rodzaj pielęgnacji jest wskazany: zarówno ta profesjonalna, jak i domowa.
Osoby starsze mają problem z suchością skóry, dlatego powinny pamiętać o jej nawilżaniu, ale poprzez natłuszczanie. Tak się składa, że po czterdziestce nasza skóra zawiera coraz mniej różnych „składników”. Estrogenów, które przyśpieszają regenerację i pobudzają produkcję kolagenu. Kwasu hialuronowego, dzięki któremu skóra jest dobrze nawilżona. Słabnie aktywność gruczołów łojowych, zaczynają się problemy z mikrokrążeniem. Skóra potrzebuje trochę dopingu, by nie poddać się upływowi czasu.
Domowi przyjaciele urody
- Gdy polecam kosmetyki do cery dojrzałej, sięgam po składniki, które powstrzymują procesy starzenia. Jednym z nich jest astaksantyna, kuzynka beta-karotenu, która rozluźnia i zmniejsza napięcie mięśni twarzy, przez co wygładza skórę.
- Z kolei kremy zawierające fitohormony uzupełniają niedobory hormonalne w skórze. Poprawiają jej elastyczność. Innym składnikiem preparatów jest retinol, czyli jedna z form witaminy A. Zwiększa ilość kolagenu w skórze, pobudza komórki do odnowy. W efekcie znacząco zmniejsza zmarszczki i opóźnia proces wiotczenia skóry. W kremach nie powinno zabraknąć też witaminy C, czyli kwasu askorbinowego, który usprawnia odnowę włókien kolagenowych, rozjaśnia skórę i zapobiega powstawaniu przebarwień.
- Każdorazowo przypominam Klientom, że cera dojrzała potrzebuje większej ilości kwasów tłuszczowych. Nawet u osób, które dotąd miały cerę tłustą lub mieszaną, słabnie aktywność gruczołów łojowych.
- Dlatego niezmiennie dbam o odbudowywanie ochronnej warstwy lipidowej. Wyciąg z awokado, olejki z makadamii i jojoba, oliwa, olej arganowy, olej z kiełków pszenicy czy pestek moreli, a także masło shea powinny znaleźć się w kremach do cery dojrzałej. Czytałam o substancji pozyskiwanej z drzewa bukowego, która wbudowuje się w tkanki włókien elastycznych i poprawia gęstość oraz jędrność skóry. Zalecam również kosmetyki z koenzymem Q10, wyciągami z róży, wiśni japońskiej, wyciągiem z ruszczyka.
Jakie zabiegi do skóry dojrzałej?
- Zalecam zabiegi nawilżające, ale mam na myśli takie, które wzmacniają płaszcz lipidowy naskórka, ograniczają ucieczkę wody. Wzmacniają barierę hydrolipidową skóry (w skrócie BHL), którą określamy mianem warstwy lub płaszczem hydrolipidowym, który składa się głównie z wody i tłuszczu, a jej główną funkcją jest ochrona przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych oraz TEWL (transepidermalną utratą wody z naskórka). Aż chce się powiedzieć – nawilżanie poprzez natłuszczenie i wzmacnianie skóry.
- Uwielbiam wykonywać zabiegi liftingujące, które modelują kontur twarzy oraz poprawiają koloryt skóry, uszczelniają ściany naczyń, zabezpieczą przed powstawaniem przebarwień. Mam w swojej ofercie taki zabieg – gdy jest taka potrzeba, wyciągam go niczym asa z rękawa, a Klienci nazywają go petardą.
- To po pierwsze, NAJprawdziwsza dawka substancji aktywnych pobudzających procesy odnowy cery, po drugie – kompozycja wykorzystująca możliwości nowoczesnej aparatury rodem z XXI wieku, dodatkowo okraszona moją wiedzą i doświadczeniem.
- Dziesięć lat temu mogłam jedynie marzyć o takiej ofercie. Dwoiłam się i troiłam, aby spełnić potrzeby pielęgnacyjne skóry po pięćdziesiątym roku życia. Działam w ramach białej kosmetyki i w tej dziedzinie poszukiwałam coraz to nowych rozwiązań kosmetycznych, nowych preparatów, nowych technologii. Wyglądałam ich niczym Magellan wymarzonego lądu.
- Tak się pięknie złożyło, że w końcu znalazłam zabieg, który nie dość, że jest świetnie skonfigurowany, zbilansowany, to jeszcze mogłam go zaproponować skórom zmęczonym, ze słabymi naczynkami i skłonnością do powstawania przebarwień. Było to ukoronowanie moich marzeń.
CDN.