Aby opowiedzieć Wam o tej usłudze, muszę wrócić do początków mojej przygody z tym zabiegiem. Odkąd rozpoczęłam pracę kosmetyczki, zawsze z wielkim oddaniem wykonywałam pedicure w domu Klientów.
Najczęściej w celu umówienia zabiegu pielęgnacyjnego stóp w domu Klienta telefonowały córki osób w podeszłym wieku. Prosiły o to, abym przyjechała i wykonała profesjonalny zabieg u mamy czy taty, ponieważ same nie czuły się na siłach, aby sprostać temu zadaniu.
Ale ponieważ na niektóre zawodowe aktywności zaczęło mi brakować czasu, zrezygnowałam z wyjazdów zabiegowych. Pożegnałam się z pedicure mobilnym, jednak życie napisało swój własny scenariusz…
Wrażliwa dusza
Gdy moja Mama zachorowała i praktycznie z dnia na dzień przestała chodzić, konieczne było zorganizowanie w Jej mieszkaniu wizyty notariusza, aby uzyskać pełnomocnictwa do NFZ, ZUS, banku, administracji, PZU, a także upoważnienie, by mieć pełen wgląd z Jej szpitalną dokumentację medyczną. Potrzebowałam również rzetelnej konsultacji geriatrycznej.
Wówczas okazało się, że nie jest to takie proste. Żaden notariusz nie chciał przyjechać do Jej domu, nawet ten, z którym wcześniej współpracowałam. Wszyscy zapraszali nas do kancelarii. Pewnej nocy napisałam trzydzieści wiadomości mailowych do łódzkich kancelarii notarialnych i otrzymałam zaledwie dwie odpowiedzi. Jedną – że nie przyjadą, drugą – żebym się skontaktowała z nimi telefonicznie w celu uzgodnienia terminu spotkania. Ufff…
Już po tym, jak udało mi się „załatwić” sprawę z notariuszem, zadzwoniła do mnie córka Pani, która z powodów zdrowotnych nie mogła odwiedzić mnie w Gabinecie. Poprosiła o przyjazd do mamy, a ja odmówiłam, tłumacząc się brakiem czasu.
Rozmowa ta nie dawała mi jednak spokoju, źle się z tym czułam. Przypomniałam sobie o notariuszu, lekarzu, pobraniu krwi na badanie analityczne… Po godzinie oddzwoniłam do Pani i skruszona zaproponowałam, że jeżeli jeszcze nie znalazła w internecie innej specjalistki, to ja z chęcią przyjadę.
I w ten sposób odczarowałam mobilny pedicure w moim Gabinecie. Wsiadłam do samochodu z misternie zapakowanym bagażnikiem i pojechałam do osoby w potrzebie. Zainteresowanie tego rodzaju usługami najlepiej świadczy o tym, że była to dobra decyzja.
Wykonywanie pedicure w domu Klienta to trudny zabieg, ponieważ muszę szybko i sprawnie urządzić w obcym domu stanowisko do pracy, wykonać zabieg, wszystko uprzątnąć, zapakować sprzęt, wpakować do samochodu.
Stopy są jak najczulsza antenka…
Przyznaję, że tego rodzaju kontakt z Klientami jest niebywały. Opracowuję Ich stopy, a oni otwarci, serdeczni, bezpieczni w swoich domach opowiadają mi swoje historie… O tym, jak byli młodzi, czym się zajmowali, gdzie pracowali.
Potęga siły charakteru i woli życia
Jedna z Pań opowiedziała mi historię, która mogłaby stanowić kanwę niejednego filmu. Gdy była nastolatką, trwała II wojna światowa. Któregoś ranka mama wysłała ją na rynek po ziemniaki. Gdy wracała do domu, została zatrzymana przez Niemców podczas tzw. łapanki.
Najpierw była więziona w budynku jakieś fabryki w Łodzi, bez środków sanitarnych, ciepłego ubrania, jedzenia. Następnie przeszła selekcję, a że była młodziutka i miała sprawne palce i dłonie, zakwalifikowano ją do pracy w fabryce amunicji na terenie Niemiec. Wraz z innymi osobami załadowano ją do wagonu bydlęcego, gdzie na kolejowej bocznicy spędziła kolejnych kilka dni, zanim wyruszyła do Niemiec.
Swoje ówczesne stanowisko pracy opisywała mi z taką dokładnością, że czułam się tak, jakbym przeniosła się w czasie. Pracowała przy produkcji pocisków. Segregowała je, układała na specjalnych tacach i wkładała do pieca. Któregoś dnia doszło do tragedii. W pomieszczeniu, w którym przebywała, eksplodował materiał wybuchowy, a siła wybuchu była tak wielka, że wysadziła okna i drzwi, zniszczyła ściany.
To, że przeżyła tę eksplozję, to był wielki cud. Była po nim długo w śpiączce, przeszła w Niemczech kilka operacji. Spędziła w szpitalu prawie rok. Straciła niektóre palce, ale lekarzom udało się uratować dłonie i nie doszło do ich amputacji. Powiedziała, że lekarze i pielęgniarki byli jej oddani, a na święta Bożego Narodzenia dostała paczki od ludzi, którzy dowiedzieli się o jej tragicznej historii. W paczce były czekoladki i jakieś owoce. Do tej pory dokładnie pamięta datę wypadku.
Do Polski wróciła, mając siedemnaście lat jako inwalidka wojenna. Jako że była nieprzydatna w fabryce, odesłano ją do Polski. Musiała nauczyć się żyć z okaleczonymi dłońmi. Przez resztę życia pracowała, zajmowała się domem, robiła wszystko, aby w miarę możliwości normalnie żyć, wychowała córkę, wnuków…
Wojna jest przerażająca, okalecza ciało i duszę.
Takich historii usłyszałam wiele, ale nie będę ich opisywać (ale kto to wie…). Natomiast tę postanowiłam Wam opowiedzieć. Klientka oczywiście wyraziła na to zgodę.
Ewa Wasiak Kosmetyczka Roku
Gabinet Kosmetyczny Łódź Bałuty
ul. Srebrna 33 tel. 601 891 506