Zawsze fascynował mnie moment, kiedy wiosenne pąki rozwijają się w liście. Gdy przyglądam się twarzom moich nastoletnich Klientów, to mam nieodparte wrażenie, że z ludzką twarzą jest podobnie, tylko sam proces rozkwitania trwa miesiące, lata.
W młodzieńczej skórze jest świeżość i blask, który w miarę upływu lat – stopniowo – ulega przemianom. To temat na osobny artykuł, teraz nie chodzi mi o przemijanie, tylko o utrwalenie zdrowia i blasku w skórze.
W tekście będę powtarzać pewne kwestie, ale jest to mój celowy zabieg. Chcę Wam w ten sposób pokazać, że temat wraca jak bumerang, jest wielowątkowy i wielopłaszczyznowy. Będę wałkować w nim z uporem zagadnienia związane z pielęgnacją skóry młodzieńczej, czyli to, z czym spotykam się podczas pracy w Gabinecie.
Scenariusz jest ten sam lub podobny. Nastolatków na zabiegi umawiają mamy i na wstępie proszą o to, abym omówiła również pielęgnację domową i dodają: „Proszę powiedzieć, żeby mył twarz”. Gdy podczas przygotowania skóry do zabiegu widzę, że faktycznie skóra jest skąpo myta, to dyskretnie podpowiadam, aby bardziej przyłożyć się do tej czynności. Dodaję również, że po umyciu cery należy ją nawilżyć i odżywić. Oprócz terapeutki skóry staję się nauczycielką. Bardzo lubię te dwie zawodowe role, ponieważ przeplatają się ze sobą, uzupełniają i prowadzą do celu.
Bez dobrej pielęgnacji w domowym gabinecie kosmetycznym nie ma co liczyć na długofalowe efekty pielęgnacyjne. Gdy spotykam się z młodą osobą, która nie używa kosmetyków, to wprowadzam zasadę małych kroków, czyli proszę o wprowadzenie do pielęgnacyjnego menu najpilniejszych kosmetyków. Te, które zalecam, muszą być niezwykle uniwersalne i nie chodzi mi nawet o szerokie spektrum działania, ale o zaspokojenie biologicznych potrzeb skóry!
Kosmetyki do młodzieńczej skóry
- Pewnie myślicie, że są to kosmetyki do mycia i peelingowania skóry. Młodzi ludzie z reguły korzystają z kosmetyków do odświeżania, oczyszczania (mycia) i złuszczania naskórka. Powiem, że stosują je z siłą i energią, której nie zniesie nawet młodzieńcza skóra. Szorują, myją, pucują skórę, wierząc, że to najcenniejsze, co mogą dla niej zrobić. A po takich działaniach skóra staje się cienka, wrażliwa, kapryśna, a jej użytkownik wpada w błędne koło pielęgnacyjne. Gdy diagnozuję taką cerę, to w duchu myślę sobie, że oto trafił do mnie kolejny czyścioszek.
- Skórę oczywiście należy myć, ale po tym powinno się przywrócić jej to co wraz z myciem jej odebrano – należy ją nawilżyć, odżywić, wzmocnić płaszcz lipidowy. Płaszcz ochronny naskórka zbudowany jest z wody i tłuszczów (lipidów) wytwarzanych przez gruczoły łojowe i produkowanych przez naskórek oraz związków zewnątrzpochodnych (także składników kosmetyków). Składniki płaszcza lipidowego tworzą barierę okluzyjną zapobiegającą ucieczce wody przez naskórek (TEWL – Trans Epidermal Water Loss). Obecność wody w warstwie rogowej naskórka jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania jej komórek, stopnia ich przylegania oraz złuszczania. Płaszcz pozwala skórze oddychać i umożliwia odparowywanie tylko części zawartej w niej wody, nadaje także skórze elastyczność. Łatwo wyobrazić sobie, jak krucha i słaba staje się skóra pozbawiona takiej ochrony.
- Gdy pytam nastolatka, jakiego rodzaju kosmetyki stosuje w domu, to okazuje się, że ma całkiem sporo preparatów do mycia twarzy. Są to z reguły panki, żele, płyny micelarne. Potrafi je stosować wszystkie razem, dwa, a nawet trzy razy dziennie. Gdy pytam, jak po umyciu pielęgnuje skórę, to słyszę, że ma „jakiś” krem. Takie odpowiedzi wcale nie zdarzają się rzadko. Młodzi ludzie postrzegają piękną skórę jedynie poprzez pryzmat jej odświeżania. Nie sądzę, by był to efekt wizyty w drogerii, kiedy to pani ekspedientka zaprowadziła młodego człowieka w alejkę, gdzie znalazł całe mnóstwo preparatów do odświeżania skóry. Być może to rodzice, oczywiście w dobrej wierze, podsunęli nastolatkowi pomysł, żeby zmył ze skóry wszystkie problemy. Tylko że to tak nie działa. Ze skóry nie zmyjemy po prostu problemów, każdy z nich ma bowiem swoją przyczynę i swój finał.
- Generalnie do mycia i pielęgnacji młodzieńczej skóry warto sięgać po preparaty zawierające fizjologiczne lipidy, ceramidy, składniki nawilżające i wodę termalną.
- Młodzi ludzie mają przeróżne doświadczenia ze stosowaniem kremów nawilżających, odżywczych, wzmacniających. Mam wrażenie, że najbardziej lubią kremy normalizujące. Standardowa kompozycja to preparaty myjące i kremy normalizujące. Czy to wielki błąd? Raz większy, raz mniejszy. Nie odpowiem jednoznacznie bez zdiagnozowania konkretnej skóry. Mogę jedynie powiedzieć, że to pielęgnacja na dość krótką metę, ponieważ skóra i tak się upomni o więcej. W najlepszym wypadku poprosi o więcej, w najgorszym będzie chimeryczna do bólu…
Blask młodości…
- Na wstępie artykułu użyłam określenia „blask młodości”. Dla mnie – mocno dojrzałej osoby – to piękne literackie określenie, jednak młodzi ludzie, gdy słyszą słowo „blask”, to od razu przychodzi im na myśl świecąca i błyszcząca się skóra. Nie lubią tego połysku. Marzą o skórze matowej. Być może właśnie dlatego z takim zaangażowaniem myją i matują cerę. Im częściej to robią, tym bardziej wpadają w wielką pielęgnacyjną pułapkę, którą jest urodowy problem.
- Problemy urodowe podzieliłabym na dwie grupy – te, które wynikają z niewłaściwej pielęgnacji, złych nawyków, zabobonów, mitów, oraz te, które biorą się z choroby skóry. Pewnie myślicie, że łatwiej zmienić nawyki, przekonania i wdrożyć wskazówki pielęgnacyjne, niż wyleczyć skórę farmaceutykami. Im dłużej pracuję w tym zawodzie, to wiem, że zmiana światopoglądu, filozofii pielęgnacyjnej jest równie trudna jak leczenie.
Trądzik jako choroba skóry
- Zdarza się, że trafia do mnie nastolatek z nasilonym trądzikiem, z takim, że aż dech mi zapiera, a jego mama twierdzi, że jej pociecha ma kłopotliwą cerę, że ona i mąż mieli ładną skórę w jej/jego wieku. Ja zawsze nazywam sprawy po imieniu. Trądzik to nie kwestia kłopotliwości skóry, tylko jej choroby. Gdy skóra jest chora, to wymaga stosownej pielęgnacji i leczenia. Gdy potrzebna jest terapia farmakologiczna, to kieruję Klientów do dermatologa, nie zwalniając ich przy tym z odpowiedniej pielęgnacji.
- Wiele osób ma problem z zaakceptowaniem słowa „choroba” w odniesieniu do cery, wolą używać mniej drastycznych określeń: kłopotliwa, brzydka, trudna do pielęgnacji, uciążliwa. Czasami mam wrażenie, że robią to także dlatego, aby przerzucić na mnie całą odpowiedzialność za wszystkie działania. Może się mylę, ale bez względu na to, którą opcję wybierzemy, to jestem bardzo asertywna i cierpliwie tłumaczę, jakie jest podłoże danego schorzenia skóry i co należy zrobić. Nie umywam rąk, jestem bardzo pomocna w przypadku takich dolegliwości, ale musimy współpracować z dermatologiem. Nie z dermatologiem zwanym wujkiem Google i poradami znalezionymi w sieci, ale lekarzem, który zajmuje się dermatologiczną terapią skóry trądzikowej. Medycyna i nauka…
- Nie raz, nie dwa słyszałam, że korzystano już z pomocy dermatologicznej, ale bez skutku. Że przepisywał antybiotyki, maści robione, kazał często myć skórę i taka terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. W takiej sytuacji nie wylewamy dziecka z kąpielą i nie obrażamy się na całą dermatologię, tylko zmieniamy lekarza na takiego, który zajmie się chorobą skóry adekwatnie do problemu.
Ważne działania pielęgnacyjne
- Gdy trafia do mnie nastolatek z zaskórnikami, to nie zawsze oznacza to, że niewłaściwie myje skórę. Tak jak wspomniałam, może być zupełnie odwrotnie. Taką skórę co prawda oczyszczam i uwalniam od niedoskonałości, ale w drugiej części zabiegu profesjonalnie nawilżam i wzmacniam, omawiam też to, jak należy ją pielęgnować w domu.
- Edukuję młodzież, że należy stosować kremy nawilżające, które zawierają składniki wnikające do warstwy rogowej i wiążące wodę w naskórku, np. kwas hialuronowy i mlekowy, składniki natłuszczające, uszczelniające barierę wodną, np. lipidy (ceramidy, trójglicerydy, kwasy tłuszczowe) oleje pochodzenia roślinnego oraz kwasy kosmetyczne.
- Ważna także jest tonizacja. Po co komu tonik? Tonik potrzebny jest do przywrócenia prawidłowego pH skóry po oczyszczeniu. Ale oprócz tego, zależnie od zastosowanych składników, może dodatkowo zwężać pory, złagodzić stany zapalne, nawilżać i wzmacniać.
- Ważny temat stanowi wyciskanie zaskórników w warunkach domowych. Powiem Wam szczerze, że kiedyś byłam temu przeciwna. A każdy nastolatek i tak to robił. Wtedy pomyślałam, że zabranianie do niczego nie prowadzi. Trzeba opracować plan działania, który będzie życiowy, realny i do wykonania. Gdy diagnozuję skórę, to widzę, kto wyciska wykwity i zaskórniki. Wówczas dyskretnie wkradam się w temat wygniatania skóry. Podpowiadam, że jeżeli muszą, są zdeterminowani, chcą usunąć cokolwiek z twarzy, to muszą zastosować się do kilku zasad. Po pierwsze, muszą to zrobić, gdy skóra jest rozpulchniona, czyli najlepiej po kąpieli, oczywiście czystymi, zdezynfekowanymi dłońmi, a miejsce po usunięciu niedoskonałości powinni odświeżyć, a następnie posmarować małą porcją maści cynkowej. Nie WOLNO tego robić na przerwie, w toalecie, brudnymi dłońmi, bez zabezpieczenia miejsca po „wycisku”.
- Wykwit z białym czubkiem, zwany syfkiem, diodą, lub czarny wymaga odpowiedniego usunięcia. Nie chcę już zabraniać, każdy z nas ma wybór, to w końcu jego twarz, ale warto to zrobić z poszanowaniem higieny i potrzeb skóry.