Gdy w marcu ubiegłego roku podjęłam decyzję o zamknięciu Gabinetu Kosmetycznego, byłam bardzo zdeterminowana, przestraszona doniesieniami medialnymi  i głęboko przekonana o słuszności takiego postępowania. Pamiętam dokładnie ten dzień, w którym postanowiłam wstrzymać wykonywanie zabiegów.

Przyszłam tego dnia do pracy, jednak napływające ze wszystkich stron wiadomości spowodowały u mnie lęk i przerażenie. Odwołałam popołudniowych Klientów, przekręciłam klucz w zamku i poszłam do domu.

Wieczorem napisałam o tym wydarzeniu post na fb i wiecie, co zrobiłam? Odszukałam w biblioteczce „Dżumę” Alberta Camusa i zaczęłam czytać. Uwielbiam tę książkę. Wtedy odczuwałam wielką potrzebę powrotu do tej lektury.

Pierwszy tydzień lockdownu spędziłam przed telewizorem ze wzrokiem wbitym w ekran, wyczekując napływających nowych informacji. Do dzisiaj mam przed oczami obraz włoskich ciężarówek, które nocą wywoziły podobno zwłoki osób zmarłych wskutek zakażenia covidem, oraz wielkiej hali, chyba lotniskowej, na której dość gęsto były ustawione trumny. Przekaz tych wiadomości nie był optymistyczny.

Wówczas wprowadziłam w życie plan natychmiastowego ujarzmiania negatywnego myślenia. Pozwoliło mi to skupić się na innych przyjemnościach: interesującej lekturze, nauce, miłej moim uszu muzyce, przyjemnych filmach czy gruntownej pielęgnacji ogrodu… Najcenniejszym remedium wpływającym na mój stan ducha był mąż. Jego dojrzałość emocjonalna, cierpliwość i dystans do wielu spraw, miłość i przyjaźń wypracowały u mnie – metodą małych kroczków – pozytywne nastawienie do zastanej rzeczywistości i dawały dużo witalnej energii. Budował i wzmacniał moją kruchą wówczas równowagę.

Bałam się o zdrowie, o pracę… ale czułam, że moja kondycja psychiczna w znacznym stopniu zależy ode mnie – mojej sprawności fizycznej, ilości snu. Nikt nie wiedział, co będzie dalej, ale pamiętam ten upór, wolę walki, pragnienie życia, zachwyt każdą chwilą. To był oczywiście wielki kompromis, ale zawsze staram się dbać o siebie, dlatego szybko włączyłam plan „B” i z ogromnym zapałem zajęłam się pielęgnacją ogrodu i inwentaryzacją swojego życia. Wspominam ten czas jako bardzo refleksyjny. Myślałam oczywiście o pracy… Byłam ciekawa, jak będzie wyglądać branża beauty po pandemii, czy Klienci powrócą, który zabieg kosmetyczny będzie cieszyć się największą popularnością po przymusowej przerwie, tzn. na który będzie największe zapotrzebowanie.

Pielęgnacyjne pakiety startowe…

Po powrocie do pracy nie byłam raczej zaskoczona tym, że najwięcej osób po kwarantannie zapisywało się na pedicure zdrowotny, stylizację łuku brwiowego i zabiegi oczyszczające.

Wiele osób, które na co dzień profesjonalnie i systematycznie pielęgnowały stopy, po długiej przerwie potrzebowały jedynie gabinetowej „obróbki”. Wskazań do takiego zabiegu jest bardzo wiele. Może rozpocznę od sztandarowego, czyli ekspansyjnych paznokci, które bezlitośnie walczą o swoje miejsce i potrafią być przyczyną ogromnego dyskomfortu, a czasem również bólu. Jako drugie wytypowałabym powstawanie tworów, które wynikają z nagromadzenia zrogowaceń, a mianowicie: modzeli, odcisków, nagniotków, grubych i twardych, czy w końcu pękających pięt. Z tymi wszystkimi dolegliwościami rozprawiam się podczas pedicure. Wiele razy mówiłam i chętnie powtórzę, że pedicure to wyuczony zewnętrzny przejaw drzemiącego pielęgnacyjnego talentu. To trudny technicznie zabieg, ale gdy ktoś pokocha pielęgnację stóp i ma do tego „smykałkę”, sukces gwarantowany.

Komputer, w tym Internet, jest kopalnią wiedzy o stopach, jednak nic nie zastąpi profesjonalnie wykonanego zabiegu pielęgnacyjnego. Wąskie czy schematyczne myślenie o profesjonalnej pielęgnacji stóp może sprzyjać postrzeganiu jej jako działania polegającego na skróceniu płytki paznokciowej, wycięciu skórek i wygładzeniu pięty. Jednak taki zabieg to dużo, dużo więcej. Można, a nawet trzeba łamać schematy. A każdy zabieg pielęgnacyjny stóp, który wykonuję, jest swoistym łamaczem schematów. Już przygotowuję kolejny artykuł o pedicure, modzelach, odciskach, nagniotkach.

Tak jak wspomniałam, kolejnym pokwarantannowym hitem jest stylizacja łuku brwiowego. Klientki, umawiając się na zabieg, z przerażeniem w głosie mówiły: „Pani Ewo, jak zobaczy Pani moje brwi, to się Pani przerazi”. Czy faktycznie tak było? Nie, nie było, ale podczas oględzin brwi zdarzały się zabawne sytuacje. Klienci, którzy systematycznie wykonują ten zabieg, chyba nigdy, przenigdy sami nie widzieli swojego łuku brwiowego w takim wydaniu, a co dopiero ja ;-) Na początku roku odbyłam kilka szkoleń z nowoczesnej stylizacji brwi. Wpadłam w wir przygotowań do pielęgnacji łuku i teraz przyszedł czas, aby wykorzystać wypracowane wtedy udoskonalone stare=nowe techniki i przystąpić do dalszej pracy i kolejnego uszlachetniania tego zabiegu.

Kolejne działanie pielęgnacyjne, za którym tęsknili bywalcy i goście mojego Gabinetu, to zabiegi oczyszczające i te z wykorzystaniem kwasów owocowych. Dlaczego? Ponieważ posiadają bardzo ważne wskazania pielęgnacyjne. Za najważniejszy cel pielęgnacji uważamy, niezależnie od wieku, oczyszczanie, wzmocnienie skóry oraz dbanie o właściwy poziom jej nawilżenia. Skóra zanieczyszczona nie jest bowiem w stanie skonsumować dobroczynnych składników aktywnych z kosmetyków, zaś pozbawiona właściwej porcji wilgoci zaczyna się szybko odwadniać, łuszczyć, wygasają jej funkcje ochronne. W obydwu przypadkach szybciej się starzeje. Z uporem i konsekwencją powtarzam, że najważniejsze jest odświeżanie, wzmacnianie i nawilżanie, ale takie, które polega na ograniczaniu ucieczki wody i odbudowaniu struktur minimalizujących jej utratę. Jak widzicie, w profesjonalnej pielęgnacji wszystkie działania konsekwentnie się ze sobą łączą i tworzą spójną całość, a do wyboru mamy dużo rozwiązań…

Jak przygoda to tylko w… Trójmieście

We wrześniu pojechałam do Sopotu, z którego wybrałam się plażą pieszo do Gdyni na szkolenie=warsztaty z wykorzystania żelazka przeciwzmarszczkowego. Kupiłam je kilka dni po szkoleniu. Skuteczność tego urządzenia doceniło wielu Klientów.

Dbajmy o siebie

Życie się toczy… Teraz już wiem, że moje życie zależy ode mnie. Mam świadomość, że nie wolno bagatelizować czynników środowiskowych i szczęścia, ale szczęściu z całą pewnością trzeba pomagać. Dochodzę zatem do punktu wyjścia. Nauczyłam się również nie marnować ani chwili. Gdy mniej pracuję w Gabinecie, więcej piszę. Gdy nie mam natchnienia do pisania, dopieszczam Gabinet, dom, ogród, garderobę, co z kolei procentuje, gdy mam orkę w Gabinecie.


Ewa Wasiak Kosmetyczka Roku 
Gabinet Kosmetyczny Łódź – Bałuty
ul. Srebrna 33 Tel. 601 891 506


2021-04-04T14:38:49+02:0030/03/2021|Kategorie: O mnie, Zabiegi kosmetyczne|
Przejdź do góry