Ostatnio spędziłam piękny weekend na Kongresie LNE. To był mój debiut w zupełnie nowej roli.
Tak jak Wam mówiłam, otrzymałam w tym roku możliwość opowiedzenia o mojej pracy w kontekście poruszanych podczas Kongresu zagadnień pielęgnacyjnych. Przypadł mi niebywale ciekawy i wdzięczny temat, a mianowicie: Nawilżanie i ograniczenie ucieczki wody, jako podstawowe działanie pielęgnacyjne usprawniające metabolizm skóry.
To oczywiście temat rzeka i zamknąć go podczas 20 minutowego wystąpienia, to jak zamknąć ptaka w klatce ;-)
Po pierwsze uważam, że dzięki kosmetyce moje życie jest takie ciekawe. Mam wrażenie, że w tym co robię, jest cień posłannictwa, a pisanie i kontaktowanie się za pomocą bloga jest równie istotną częścią mojego życia zawodowego. Po drugie, opowiedzenie, jaką drogę odbywamy wspólnie z Klientem od przeprowadzenia wywiadu, zdiagnozowania skóry do wybrania odpowiedniego zabiegu, to jak opowiedzieć w sprinterskim skrócie drogę całego maratonu.
Moje wystąpienie, które za chwilkę Wam udostępnię do przeczytania, rozpoczęłam od podziękowań dla LNE i pozdrowień dla Organizatora Ogólnopolskiego Konkursu na Kosmetyczkę Roku. Wiem, że dziękuję, tak jakbym co najmniej zdobyła Oskara, ale naprawdę traktuję możliwość opowiedzenia o pracy zawodowej, podzielenia się doświadczeniami dotyczącymi najważniejszych kwestii pielęgnacyjnych oraz drogę, jaką odbyłam od Konkursu do dnia dzisiejszego, jest kosmetycznego Oskara.
Na Kongresie spotkałam znajomego „pijarowca”, który pracował przy wszystkich edycjach Konkursu na Kosmetyczkę Roku. Wiedział, że od samego początku unikałam publicznych wystąpień jak ognia. Dlatego też przywitał się ze mną z uśmiechem od ucha do ucha i stwierdził, że wie o tym, że wystąpiłam przed forum kongresowym. Zawyrokował, że zajęło mi to „trochę” czasu. Miał na myśli czas, jaki upłynął od 2013 roku. Rozbawiona skwitowałam, że na wszystko przychodzi odpowiednia pora.
Miał rację, że upłynęło sporo czasu. Pięć lat…, ale to czas bardzo wartościowy. Dużo zmieniło się w tym okresie w moim zawodowym życiu. Chyba nawet wszystko. Jestem z mojego życia bardzo dumna. Lubię ludzi, koleje losu, a bez Gabinetu nie wyobrażam sobie życia. Natomiast do wystąpienia przed taaak licznym audytorium musiałam po prostu dojrzeć.
Wszystko, o czym mówiłam podczas Kongresu, dotyczy bardzo ważnego zagadnienia pielęgnacyjnego, na którym opiera się cała kosmetyka. I mówię o tym nie dla pieniędzy, kariery, czy satysfakcji, ale dla dobra skóry. Choć chyba bardzo śmiesznie to zabrzmiało…
Oto tekst przemówienia, które miałam skrupulatnie zaplanowane. Napisać i dopracować tekst to i tak stosunkowo łatwe zadanie w stosunku do wygłoszenia go przed słuchaczami. Cały czas miałam nadzieję, że na Kongres przybędzie mało osób… Gdy weszłam na scenę i zobaczyłam, że wszystkie miejsca są zajęte, a dodatkowo wiele osób stoi wzdłuż ścian pomyślałam, że jedyne co mogę zrobić, to ewentualnie uciec bocznymi schodami… Jednak zostałam :-)
„ Jestem dzisiaj w nietypowej sytuacji, ponieważ na co dzień wypowiadam się za pomocą wykonywanych przez siebie zabiegów kosmetycznych i bloga, ale dziękuję Redakcji LNE za zaproszenie mnie na Kongres i stworzenie możliwości opowiedzenia o mojej pracy w kontekście poruszanych dzisiaj zagadnień.
Pragnę pozdrowić również Organizatora Konkursu na Kosmetyczkę Roku, markę kosmetyczną Bielenda Professional, ponieważ dzięki zwycięstwu w tej rywalizacji rozwinęłam zawodowe skrzydła, spełniłam marzenia i cały czas mam apetyt na realizację nowych :-)
Do wszystkiego w życiu dochodzę dzięki mrówczej ciężkiej pracy. Nigdy nie byłam typem seryjnego zwycięzcy, ale wiem, że zdobyty tytuł Kosmetyczki Roku otworzył przede mną wiele magicznych drzwi i jest drogowskazem do dalszych działań.
Połowa kosmetycznego sukcesu to dla mnie dobrze przeprowadzony wywiad kosmetyczny i dobra diagnoza kosmetyczna, druga połowa to perfekcyjnie skomponowany zabieg. Celowo użyłam określenia „skomponowany”, ponieważ każdy zabieg jest dla mnie właśnie kompozycją, w której składniki aktywne przeplatają się ze sobą, uzupełniają i wykazują synergię działania. Staram się bowiem, aby każdy zabieg kosmetyczny był dobrze zaprojektowany, trafiał w cel i rozwiązywał potrzeby skóry.
Abym mogła reagować na potrzeby skóry, muszę o niej jak najwięcej wiedzieć, dlatego bardzo ważne są dla mnie procedury przedzabiegowe: czyli wywiad kosmetyczny, kosmetyczna diagnoza skóry oraz analiza wskazań i przeciwwskazań zabiegowych.
Do większości zabiegów, które wykonuję w Gabinecie (eksfoliacji, złuszczania) mam Karty Klienta, z pełnym wywiadem kosmetycznym i pytaniami o przebyte przewlekłe schorzenia ogólnoustrojowe, zażywane leki (również te dostępne bez recepty), o choroby przewlekłe skóry, o ciąże i karmienie piersią, przebyte zabiegi z dziedziny chirurgii plastycznej, czy medycyny estetycznej, skłonność do powstawania opryszczki czy bliznowców.
Natomiast ja przeprowadzam również swój wywiad, który pieszczotliwie nazywam „ludzkim”, podczas którego zadaję pytania: jakie są słabe strony, ale również jakie są atuty cery. Na podstawie odpowiedzi na te pytania, wiem, na jakim poziomie znajomości swojej cery znajduje się dana osoba. Pytam o oczekiwania wobec mnie, o pielęgnację domową, o demakijaż i systematycznie stosowane kremy oraz ewentualną pielęgnację profesjonalną. To, co usłyszę od Klienta, plus to, co wyczytam z Jego skóry, plus moja intuicja dają mi podstawy do wyboru zabiegu.
Jeżeli np. podczas wywiadu dowiaduję się, że skóra jest skłonna do podrażnień, swędzi, piecze, a osoba stosuje trzy preparaty do mycia twarzy: żel, piankę, płyn micelarny, dodatkowo tonik normalizujący, zaś zapytana o kremy odpowiada, że ma jakiś krem, a podczas diagnozy stwierdzam, że skóra jest szorstka, matowa, ściągnięta, to kompozycją rozpoczynającą profesjonalną pielęgnację, którą zaproponuję będzie z pewnością zabieg kojący, nawilżający, ale z uwzględnieniem wzmocnienia naskórka.
Tylko czy taki zabieg jest również zabiegiem przeciwstarzeniowym? Oczywiście… Oczywiście, że tak, ponieważ skóra przesuszona szybciej się starzeje. Wszyscy „wysychamy” – wiem, że to stwierdzenie jest mało eleganckie, ale nie zawsze udaje się, żeby było wytwornie i obrazowo. Wysychamy z każdą kroplą potu i każdym oddechem. Dodatkowo wraz z wiekiem i dojrzewaniem, starzeniem się skóry dokonują się w niej przemiany biochemiczne i fizjologiczne, które jeszcze tylko potęgują suchość. – wszystkie te procesy zostały pięknie omówione przed mną.
Tylko czy istnieje sztywna granica pomiędzy młodością a starzeniem się skóry? Pamiętam, że wiele lat temu mówiono na wykładach, że starzenie skóry następuje po 35 roku życia, później, że po 25 urodzinach. Teraz mówi się, że skóra osiąga dojrzałość na 18-te urodziny, ponieważ włókna kolagenowe i elastynowe właśnie wtedy stają się dojrzałe. Czyli w dużym skrócie możemy powiedzieć, że od tego momentu skóra zaczyna się starzeć.
Dlatego też teoria nawilżania i wzmacniania skóry jako działania przeciwstarzeniowego sprawdza się w każdej grupie wiekowej moich Klientów. Dla młodej osoby takie działania będą prewencją pielęgnacyjną, bo lepiej zapobiegać niż walczyć z przedwcześnie zadomowioną zmarszczką i wypracowywaniem dobrych nawyków! Dla osoby dojrzałej będzie to zaś korzystanie z dopracowanych dobrych nawyków pielęgnacyjnych.
W jednym i drugim przypadku są to działania zgodne z zegarem biologicznym i podstawowymi potrzebami na poziomie komórkowym, ponieważ w środowisku wodnym dokonują się wszystkie przemiany komórkowe, począwszy od stymulacji odnowy warstwy twórczej, a ukończywszy na usprawnieniu naturalnego procesu złuszczania naskórka.
Taką kompozycją, którą wyciągam niczym „as z rękawa” jest zabieg ultranawilżający o działaniu przeciwstarzeniowym, który wykonywałam również podczas Konkursu na Kosmetyczkę Roku. To zabieg, w którym wykorzystano badania naukowe ukoronowane Nagrodą Nobla z dziedziny chemii z 2003 roku. Doskonale pamiętam, gdy Szwedzka Królewska Akademia Nauk ogłosiła, że Nagrodę Nobla przyznała za wieloletnie badania nad akwaporynami, czyli kanałami biorącymi udział w transporcie wody i mocznika we wszystkich warstwach naskórka.
Byłam zafascynowana tym odkryciem, ponieważ skórą, a właściwie naskórkiem fascynowałam się do zawsze. Nie przypuszczałam wtedy, że dokładnie za dziesięć lat pojadę na konkurs kosmetyczny, wykonam zabieg, w którym wykorzystano wiedzę o akwaporynach i wrócę do Łodzi z pięknym samochodem, z arcypiękną statuetką i tytułem Kosmetyczki Roku 2013.
To nowoczesny zabieg nawilżający o działaniu anti aging, który pracuje na dwóch poziomach: fizjologii i anatomii skóry. Na pierwszym wspiera i aktywuje naturalną sieć akwaporyn, czyli kanałów biorących udział w międzykomórkowym transporcie wody i mocznika we wszystkich warstwach naskórka, na drugim zaś zapobiega utracie wody z naskórka, czyli ogranicza przeznaskórkową migrację wody i tym to sposobem przeciwdziała starzeniu skóry.
Gdy byłam świeżo upieczoną kosmetyczką, przywiązywałam wielką wagę do nawilżania skóry. Była to moja swoista zawodowa mantra: nawilżać, nawilżać i jeszcze raz nawilżać. Jednak wraz z doświadczeniem, nazwijmy je zawodowym i życiowym, skupiłam się na nawilżaniu, które polega na ograniczeniu ucieczki wody z naskórka i wzmacnianiu barier ochronnych skóry. Ograniczeniu wskaźnika TEWL. Takie nawilżanie jest dużo sprytniejsze i bardziej owocne!
Dlaczego wzmacnianie barier skóry jest dla mnie takie ważne? Otóż z NAJbardziej podstawowego powodu… Naszą tarczą obronną przed zanieczyszczeniami, bakteriami, mrozem, wiatrem, iście pustynnym powietrzem w klimatyzowanych pomieszczeniach, wolnymi rodnikami, promieniowaniem UV czy wahaniami temperatur jest naskórek ze swoją wierzchnią warstwą rogową i płaszczem hydrolipidowym.
Płaszcz hydrolipidowy zdrowej skóry utrzymuje równowagę pomiędzy nawilżeniem a natłuszczeniem, dodatkowo z jednej strony nie dopuszcza do wnikania czynników drażniących i alergenów z zewnątrz, a z drugiej pozwala na utrzymanie wody w głębi skóry. Dlatego nawilżenie skóry, które wynika z ograniczenia ucieczki wody i uszczelnienia płaszcza lipidowego, poprzez dostarczenie niezbędnych lipidów, to pielęgnacja zgodna z instrukcją obsługi skóry, z jej anatomią i fizjologią. Zatem jestem z tego dumna, że nigdy, przenigdy nie uważałam warstwy rogowej za cmentarzysko czy złomowisko martwej keratyny. Moja radość jest tym większa, że aktualnie wiemy, że wcale nie jest taka martwa i taka bezużyteczna.
Pamiętam, że jeszcze wiele lat temu byłam pytana, czy skoro komórki naskórka obumierają, to warto z takim pietyzmem pielęgnować skórę w Gabinecie, nawilżać itd. i wydawać na taką pielęgnację pieniądze. Walczyłam wtedy jak lwica o prawa naskórka i tłumaczyłam, że komórki naskórka zmierzają w kierunku zaprogramowanej samobójczej śmierci, ale właśnie w ten sposób się on odnawia, ponieważ na ich miejsce powstają nowe komórki. Apoptoza była, jest i będzie. Ale od jakości procesów przebiegających w naskórku oraz od jakości wędrówki komórek z warstwy podstawnej do warstwy rogowej i od czasu trwania keratynizacji zależy funkcjonowanie całej skóry. Na szczęście obecnie już nikt nie zadaje takich pytań :-)
Wiemy bowiem, że nawilżanie i wzmacnianie struktur obronnych organizmu to podstawowe działanie na poziomie komórkowym i tkankowym. Komórki wszystkich narządów potrzebują wody: komórki serca, płuc, nerek, wątroby, również komórki skóry, a może przede wszystkim komórki skóry, ponieważ jest ona narażona na przez naskórkową jej ucieczkę. Współczesna wartościowa pielęgnacja polega na nawilżaniu i ograniczeniu wskaźnika TEWL.
Oferta zabiegowa mojego Gabinetu to kolaż wielu wartościowych (jak sądzę) kompozycji pielęgnacyjnych, ale przypuszczam, że obudzona w środku nocy i zapytana, które z działań pielęgnacyjnych jest dla mnie najważniejsze, bez wątpienia powiedziałabym, że nawilżanie i wzmocnienie barier skóry, ponieważ to działania podstawowe i uniwersalne. W kosmetyce i życiu obowiązuje zasada, że jak coś jest do wszystkiego, jest do niczego, ale z wyjątkiem nawilżania i wzmocnienia barier skóry.
Z wielkim pietyzmem przykładam się do omówienia pielęgnacji domowej. Z każdym Klientem omawiam konieczność nawilżania i wzmocnienia barier ochronnych skóry. Jeżeli po zabiegu mamy stosunkowo mało czasu lub gdy widzę, że dla danej osoby to czarna magia, odsyłam Ją do konkretnego artykułu na blogu. Blog nie jest dla mnie formą promocji w sieci, ale cennym narzędziem do pracy. Przypominam Klientom, że pielęgnacja, to akcja dwudziestoczterogodzinna, przez cztery pory roku, bez prawa do urlopu.
Skóra każdego Klienta jest inna, ma inną grubość, karnację, skłonność do alergii, stopień nawilżenia, głębokość usytuowania naczyń krwionośnych, odporność, ale z drugiej strony wszystkie potrzebują takiej samej podstawowej pielęgnacji kosmetycznej: nawilżenia i wzmocnienia barier ochronnych. Zachęcam do stosowania techniki dwóch kremów. Nazywam ją kanapkową. Najpierw polecam używanie kremu nawilżającego o lekkiej konsystencji, który szybko się wchłania, a po jego wchłonięciu drugiego z lipidami. Woda z pierwszego kosmetyku jest nośnikiem składników aktywnych z drugiego kremu i ułatwia jego wchłanianie. Bardzo lubię kremy o dość prostym składzie, bo mniej dla mnie znaczy więcej.
O ile do nawilżania skóry nie trzeba nikogo namawiać, to już do stosowania kremu z lipidami, trzeba wykazać się nie lada dyplomacją. Nie nazywam ich tłustymi, czy półtłustymi, tylko pielęgnacyjnymi lub na „problem cery”, ponieważ wiele osób utożsamia stosowanie kremów tłustych czy półtłustych ze świecącą cerą, nieoddychającą, zablokowaną cerę. Czy zawsze krem tłusty czy półtłusty musi zapychać skórę? Oczywiście, że nie. To kwestia składników aktywnych. Moim faworytami są NNKT i ceramidy. – składniki aktywne „podkręcające” metabolizm skóry zostały omówione fenomenalnie po moim wystąpieniu.
Bardzo lubię, gdy Klienci kupują u mnie w Gabinecie kosmetyki do pielęgnacji domowej. Jest to po pierwsze wsparcie finansowe dla Gabinetu, ale to co ważniejsze – mam wtedy pewność, że będą pielęgnować skórę kosmetykami dobranymi idealnie do potrzeb skóry i nie „zmarnują” efektów pielęgnacyjnych wypracowanych w Gabinecie.
Omówię króciutko, na poparcie mych słów trzy sytuacje… Sama byłam świadkiem będąc w aptece, a było to pod koniec października, gdy Klientka, która poprosiła o pomoc w doborze kremu, uzyskała odpowiedź, że o tej porze roku nie warto już kupować kremu nawilżającego, ponieważ od teraz do wiosny nie można nawilżać skóry.
Gdy pojawia się u mnie w Gabinecie nowa Klientka i pytam Ją, jak chroni swoją skórę przed czynnikami zewnętrznymi: wiatrem, mrozem, promieniowaniem UV, to najczęściej pada odpowiedź, że kremy ochronne stosuje jedynie zimą w górach, gdy jest na nartach. Kobiety po 60 roku życia często opowiadają mi, że do mycia cery stosują szczoteczkę, do tego dwa preparaty do demakijażu i krem normalizujący. To również bardzo ekstremalna pielęgnacja.
Uważam, że w kwestii pielęgnacji skóry wiele osób jest jeszcze bardzo niefrasobliwych. Miałam również wiele takich sytuacji, że na zabieg zgłosiła się Klientka, która pomimo siarczystego mrozu i podrażnionej skóry przyszła do Gabinetu z nieposmarowaną niczym skórą. Gdy zapytałam, dlaczego nie chroni skóry, usłyszałam odpowiedź, że wiedząc, iż idzie do kosmetyczki, nie użyła kremu. Myślę, że to kwestia braku nawyków. Nikt przecież z tego powodu, że idzie kupić płaszcz czy buty, nie wychodzi z domu nieubrany czy boso.
Przypominam Klientom, że skóra lubi trwałe związki, a ciągłe zmiany kosmetyków mogą jej szkodzić i nie wszystkie testery „upolowane” podczas targów, czy w drogerii trzeba zużyć w przeciągu tygodnia.
Mam marki kosmetyczne, do których mam zaufanie, czekam na każdy nowy ich zabieg. Gdy pojawia się, przechodzę szkolenie, następnie testuję go na sobie. Uwielbiam nowiki zabiegowe, ale jeżeli jakiś zabieg mnie zachwyci, a właściwie skórę moich Klientów, to na długo pozostaje w Ofercie.
Podsumowując: nawilżanie i wzmacnianie barier ochronnych skóry to działanie cenne samo w sobie, ale również kosmetyczna trampolina do dalszej stymulacji skóry. Niby tylko tyle, a ja zawsze mówię, że aż tyle, bo w kosmetyce, aby powiedzieć „b” i „c”, trzeba powiedzieć „a”.
Mam do Państwa prośbę: jeżeli macie do mnie pytania, zgadzacie się ze mną lub macie zupełnie inne zdanie, to napiszcie do mnie. Jeżeli napiszecie, to stworzymy wspólny artykuł i wydamy go w pokongresowym numerze LNE.”
„Kropeczka” na scenie to… ja :-)
Arcypiękny slajd przygotowała moja Przyjaciółka Olga.
W pierwszorzędnym towarzystwie :-) Od lewej: Anna Antosik, ja i Agnieszka Gomolińska.
Współpracowałyśmy przy panelu na temat przedwczesnego starzenia się skóry
oraz metod „podkręcających” jej metabolizm.
Czyli absolutnego „must know” każdej kosmetyczki.
Kongresowe stoisko LNE.
Dużo godnych zaufania nowości i wypróbowanych pozycji.
Do Łodzi wróciłam z piramidą dobrych książek.
Tak było rano…
„Cały” Kraków zmierzał na Kongres ;-)
Dzięki wystąpieniu na Kongresie LNE wiem, że napisać, a powiedzieć, to dwie różne umiejętności. Nie chodzi mi nawet o to, która jest trudniejsza. Nie chcę umniejszyć zasług – ani piszących, czy mówiących. Jedno i drugie jest trudne. Ale w życiu nie chodzi o to co trudniejsze, tylko o to, aby wszystkiego skosztować. Spróbowałam i pozdrawiam z całego serca :-)
Pragnę przy tej okazji z całego serca podziękować NAJwierniejszym Przyjaciołom, którzy są zawsze ze mną i dzielnie mnie wspierają we wszystkim, co robię… NAJcudowniejsze w tym wszystkim jest to, że grono to co roku się powiększa. Zatem dziękuję Oldze, Ilonie, Dorocie, Gabrysi, Tomkowi, Asi i Paulinie.
Gabinet Kosmetyczny Ewy Wasiak
Łódź – Bałuty ul. Srebrna 33
Tel. 601 891 506