Zapraszam do lektury kolejnej porcji gabinetowego humoru sytuacyjnego:
Klient zgłosił się do Gabinetu na profesjonalny pedicure, ponieważ Jego stopy wymagały porządnej opieki pielęgnacyjnej: usunięcia gigantycznych modzeli i zrogowaceń. Za wykonany zabieg Pan zapłacił najwyższą przewidzianą stawkę. Ponieważ ponownie zjawił się po trzech tygodniach, w nagrodę za systematyczność podałam znacznie niższą cenę. Widząc zdumienie Klienta powiedziałam, że cieszy mnie, że dba o stopy i dlatego zapłaci mniej. Uśmiechnął się tylko i zapytał, czy ceny będą regularnie maleć za systematyczność i czy dojdą do zera?
Klientka opowiedziała mi, że gdy wybiera się do mnie na zabieg kosmetyczny, mąż pyta: czy już nie będzie musiała się pisankować? Pisankowanie w Jego rozumieniu to robienie… makijażu ;-)
Inny Klient zgłosił się na zabieg oczyszczający pleców z powodu licznych zaskórników na szyi, karku, ramionach… na całym grzbiecie. Po wstępnych procedurach pielęgnacyjnych i rozpulchnieniu skóry rozpoczęłam manualne oczyszczanie pleców. Klient czując, z jakim mozołem i trudem czyszczę Jego skórę, stwierdził, że ma duży problem z zaskórnikami. Aby rozładować atmosferę odpowiedziałam: Proszę Pana, żebyśmy mieli tylko takie problemy zdrowotne i różne inne… Po chwili zastanowienia odpowiedział: No tak Pani Ewo! To jest taki luksusowy problem ;-) Śmialiśmy się potem, że lepiej mieć luksusowe niż egzystencjalne problemy ;-)
Klientka kładąc się na fotel powiedziała: Pani Ewuniu, przyszłam do Pani, aby zapomnieć o bożym świecie! ;-)
W sobotni poranek rozpoczęłam pracę w Gabinecie. Byłam po lekkim śniadaniu, jednak co jakiś czas burczało mi brzuchu. Przy ciszy panującej w pokoju zabiegowym było to bardzo słyszalne ;-) Po chwili podobne dźwięki wydobyły się z brzucha Klientki. Wtedy Pani Dorota stwierdziła: Zdaje się, że mój brzuch włączył się do rozmowy :-)
Pewna Pani podsumowała moją pracę: Pani jest od białej kosmetyki. Bardzo spodobało mi się to stwierdzenie :-)
Pani zgłosiła się na zabieg oczyszczająco – rewitalizujący. Pomimo tego że Klienta była już dawno po siedemdziesiątych urodzinach, Jej cera wymagała gruntownego oczyszczenia. Piszę o tym celowo, ponieważ dość rzadko zdarza się, aby skóra dojrzała wykazywała się taką pracowitością i aktywnością gruczołów łojowych. Z wielkim oddaniem wykonywałam poszczególne etapy zabiegu: odświeżyłam skórę, rozpulchniłam, oczyściłam, wykonałam oksybrazję, wykonałam masaż nawilżająco – rewitalizujący, nałożyłam maskę algową… W pewnym momencie Pani stwierdziła: Mąż nie wpuści mnie do domu. Nie pozna mnie! :-)
Jedna z Klientek napisała w rekomendacji o mojej pracy następujące zdanie: Pani Ewa umiejętnie wycisza moją skórę po oczyszczaniu tak, że po wyjściu z Gabinetu, nigdy nie wyglądałam jak młody Indianin. ;-)
Gdy w etapie końcowym zabiegu zaczęłam usuwać z twarzy Klientki maskę algową, którą trzeba zrolować, Pani powiedziała do mnie: Pani Ewo, zwinęła mi Pani twarz ;-)
Zapraszam do lektury poprzednich wpisów z kategorii Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego:
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 1
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 2
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 3
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 4
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 5
- Humor rodem z… Gabinetu Kosmetycznego. Cz. 6