Nie jestem wolna od wad, ale uwielbiam ludzi i jestem bardzo pracowita. Przez całe życie dużo pracowałam i od kiedy tylko pamiętam, zawsze byłam czymś pochłonięta. Moja córka mówi, że jak się w coś zaangażuję, to strach się bać ;-)
Jestem również wielką gadułą, czemu daję wyraz, przygotowując kolejne artykuły i wypowiadając się na rozliczne tematy kosmetyczne. Lubię pracować, a przez pracę rozumiem wykorzystywanie swojej wiedzy, doświadczenia, lubię obserwować efekty tego co lubię i robię.
Czy to wysprzątany dom, czy zrobione zakupy, podlane kwiaty, zadbany ogród, przeczytana książka, ale również wyniki pracy zawodowej. Potrafię pracować bez wytchnienia, a gdy wykonuję zabiegi, to robię to z wielkim zaangażowanie. Moi Klienci to wiedzą!
Staram się oczywiście zachować równowagę pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Nie zamierzam zaniedbywać któreś ze stref swojego życia kosztem tej drugiej.
Pomiędzy klasyką a innowacyjnością
Wieloletnia praca w zawodzie kosmetyczki daje mi kompetencje do komponowania zabiegów pielęgnacyjnych oraz selekcjonowania tego, co dzieje się w mojej dziedzinie. Branża beauty to prężnie rozwijająca się gałąź gospodarki i choć nazywanie „kosmetyki” częścią gospodarki rynkowej nie brzmi romantyczne, to bezsprzecznie jest ona elementem systemu gospodarczego.
Kosmetyka nie opiera się wyłącznie na pasji, fascynacji czy hobby. To także twardo stąpająca do ziemi dziedzina rynkowa. Uświadamiam to sobie każdorazowo, uczestnicząc w tagach kosmetycznych, podczas których hale wystawiennicze są wielkości lotniska, a stoiska przytulone jedno do drugiego. Na jednych prezentowane są kosmetyki, na innych specjalistyczna aparatura. Temu wszystkiemu towarzyszy niewiarygodny gwar i wrzawa. To swoiste kosmetyczne centrum dowodzenia.
Gdy przechadzam się wśród nich i przyglądam ofercie targowej, to mam mieszane uczucia. Czy to dobrze? Oczywiście. Po to tam jeżdżę. Po to, aby zweryfikować swoje przekonania i się upewnić, że droga pielęgnacyjna, którą wybrałam, i której jestem wierna, jest prawidłowa. Po to, by się przekonać, czy może należy szybko coś zmienić, może dokupić coś nowego, wymienić, zainspirować się. Każdy wyjazd na targi, uczestnictwo w kongresie, to z jednej strony wyjście z bezpiecznego Gabinetu, z drugiej konfrontacja z tym, co dzieje się w mojej specjalności.
Bardzo lubię łączyć w Gabinecie to co się sprawdza z tymi wszystkimi inspirującymi nowościami. Czy mi się to udaje? Oczywiście, że tak, ale wymaga to dużego nakładu pracy. Kiedyś, na początku drogi zawodowej, nie miałam śmiałości, odwagi, aby wiele rzeczy wykonywać „po swojemu”. Teraz to się zmieniło. Ufam swojej intuicji, ponieważ „czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”.
Chwalipięta na zabiegowym tropie
Samochwała w kącie stała – na przekór słowom klasyka z mojego dzieciństwa, które oddają stosunek do dzielenia się swoimi sukcesami, pochwalę się swoim zabiegiem autorskim. Zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że w polskich realiach nie wypada chwalić się podwyżką, egzaminem zdanym z wypróżnieniem czy innymi sukcesami. Ale co mi tam!
Jestem już za dużą „dziewczynką”, aby przejmować się rymowanką i dlatego pełna dumy opowiem Wam o moim zabiegu, który wymyśliłam od podstaw. Ten wysiłek z perspektywy lat zakończył się sukcesem i jestem zadowolona z dobrze wykonywanej pracy.
Przemyślany zabieg
Zabieg, który nazwałam „hybrydową perełką”, to doskonałe połączenie delikatności kosmetyków i solidnych technik. Wszystkie zabiegowe elementy łączą się ze sobą niczym klocki Lego i tworząc solidną konstrukcję pielęgnacyjną. W zabiegu nie wykorzystuję wielu „ozdobników”, no chyba, że mowa o różnych technikach – tutaj się nie ograniczam.
Zabieg dzielę na trzy kluczowe części: pierwszą, podczas której przygotowuję skórę do zabiegu, drugą – aktywną, podczas której ją oczyszczam i eksfoliuję, oraz trzecią, w trakcie której uzupełniam niedobory pielęgnacyjne skóry. Każda z części jest bardzo ważna, a jej skuteczność kolejnej zależy od jakości poprzedniej. Moje autorskie zabiegi pielęgnacyjne pomagają skórze osiągnąć równowagę mikrobiologiczną, ale również fizjologiczną.
Oczyszczanie na miarę potrzeb
Podczas zabiegu skutecznie oczyszczam skórę, a dopiero doprowadzoną do świeżości nawilżam, wzmacniam i odżywiam. Takie postępowanie jest dla mnie logiczne i efektywne.
Gdybym rezygnowała z oczyszczenia, moje działania pielęgnacyjne byłyby mniej efektywne czy wręcz nieefektywne, ponieważ to uwolnienie skóry od zanieczyszczeń jest kluczem do sukcesu zabiegu. Dlatego bardzo rzadko rezygnuję z tego elementu zabiegowego. Gdy skóra jest oczyszczona staje się chłonna jak gąbka i z niczym nieskrępowanym apetytem konsumuje składniki aktywne z kosmetyków nałożonych w dalszej kolejności. Wszystko proste, można powiedzieć, że to kosmetyczna klasyka.
W tym zabiegu, podobnie jak w kilku innych moich autorskich zabiegach, sekret tkwi z szczegółach. Kolejnym niuansem, który dodaje smaczku tym zabiegom, są dobrze dobrane kosmetyki. W swoich zabiegach, wykorzystuję stosunkowo mało kosmetyków, ale te, po które sięgam, to prawdziwe perły.
Wybieram kosmetyki z „galupujacymi” składnikami aktywnymi, miksem zapachów a wszystko to jest zwieńczone skutecznością i jakością. Komponowanie zabiegów daje mi możliwość wyboru tego, co uważam dla skóry za najlepsze. A ten, kto ma wybór i rozsądnie to czyni zawsze wygrywa :-)
Wpadnij do Kosmetyczki Roku :-)
Gabinet Kosmetyczny Łódź – Bałuty
ul. Srebrna 33 tel. 601 891 506