Wiele razy rozmawiałam z Klientami o genetycznych uwarunkowaniach Ich skóry – jaką ma Mama, Tata, czy Babcia.
Wiadomo, że uroda i zdrowie skóry zależą od genów, ale należy podejmować rozsądne działania pielęgnacyjne, aby polepszyć ich kondycję. Genom można przeszkadzać lub pomagać :-)
Posiadamy niepowtarzalny komplet genów odpowiadających za działanie organizmu, w tym również za wygląd i funkcjonowanie skóry. Jednak pomimo tego, że dysponujemy określonym pakietem genów – prezentem od Rodziców – siła ich wyrazu w ciągu życia ulega zmianom i różnym wpływom.
Codziennie oddziałujemy na nie poprzez sposób odżywiania, wysiłek na świeżym powietrzu, stan umysłu… zdrowy rozsądek ;-) Uważam zatem, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje geny. Geny są jak kierunkowskaz, ale od nas zależy, którą drogą dojedziemy do celu: autostradą, duktem czy serpentyną :-)
W jednym z artykułów wypowiadałam się na temat genetycznych uwarunkowań skóry. Skłonność cery do wykwitów, rumienia, gromadzenia zanieczyszczeń, przebarwień czy powstawania zmarszczek w 70% jest uwarunkowana genetycznie. To dużo. Zgadza się. Na nasze działania pielęgnacyjne pozostaje tylko, a może aż 30%. Odwróćmy jednak sytuację. Jeżeli ktoś odziedziczył piękną, zdrową i odporną skórę, ale ten cenny posag przehulał, nagminnie się opalając, korzystając z solarium, paląc papierosy, skąpo nawilżając i suplementując skórę, to tymi złymi działaniami znokautował 70% potencjału i bogactwa swojej skóry. Zasada ta działa w dwie strony…
Z moich obserwacji wynika, że osoby posiadające cerę, tzw. problematyczną, ale rozsądnie i systematycznie pielęgnujące skórę (nie chodzi mi jedynie o pielęgnację gabinetową, ale codzienną, systematyczną, domową) osiągają znacznie lepsze efekty pielęgnacyjne niż posiadacze cery normalnej torturujące skórę: odwiedzający solarium, skąpo nawilżający czy przesuszający skórę kosmetykami. Cechy naszej skóry są zapisane w genach jednak musimy pamiętać, że do jej, np. wrażliwości przyczyniamy się niejednokrotnie my sami oraz… środowisko, w którym żyjemy.
Dlaczego o tym piszę? Otóż, bardzo często, po zdiagnozowaniu cery Klientów i stwierdzeniu, że skóra jest drastycznie przesuszona, podrażniona, skłonna np. do rumienia, słyszę: że Mama i Babcia przez całe życie miały bardzo suchą cerę, cienką i naderaktywną. Ten fakt nie powinien być jedynym wytłumaczeniem. Traktujmy to jako wskazówkę do podjęcia rozsądnych działań pielęgnacyjnych, które są niczym parasol ochronny dla kapryśnej i delikatnej cery. Analogicznie: uczeń mniej zdolny, ale pracowity, osiąga znacznie lepsze wyniki w nauce, niż jego zdolniejszy, ale leniwy kolega :-)
Moja teoria jest taka, że pielęgnacja skóry i cery jest bardzo ważna; powinniśmy mieć świadomość genetycznych możliwość i podejmować stosowne starania i czynności, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty, a nasz genetyczny posag służył nam jak najdłużej.
Genetyczne inspiracje zaczerpnięte z Mody na Zdrowie. Pięknie dziękuję i pozdrawiam :-)