O tym, że uważam kosmetyki za uzdrawiające mikstury, pisałam już wiele razy. W wprawdzie kremy nie zlikwidują istniejących pajączków, za to mogą złagodzić rumień i wzmocnić barierę ochronną naskórka. „Tylko tyle” – powie ktoś.
Ale tak może stwierdzić osoba, która nie boryka się z tego typu problemem. Każdy, kto ma do czynienia z cerą naczyniową, wie, że ukojenie i ochrona to podstawowe wskazania pielęgnacyjne przy takich predyspozycjach. Cera naczyniowa to spadek genetyczny po rodzicach lub dziadkach. Płytko unaczyniona skóra jest jasna, cienka i wrażliwa.
Bardzo często osoby z tego typu cerą, że względu na jej cechy i charakterystyczny rumień, są postrzegane jako wyjątkowo nieśmiałe, choć w pewnym sensie ich skóra odzwierciedla dużą reaktywność na silne emocje, stres, zdenerwowanie. Pod ich wpływem twarz staje się purpurowa, a rumieniec utrzymuje się dłuższy czas.
Delikatna, kapryśna i bardzo wymagająca
Nawracające rumieńce nie są jedyną reakcją na emocje. Problemy nasilają się podczas szczególnych warunków atmosferycznych, tj. mrozu, słońca, wiatru. Jednak największym problemem tej cery są gwałtowne zmiany temperatury. Mam na myśli wejście do ciepłego pomieszczenia, kiedy na zewnątrz panuje chłód. Taka „gimnastyka” jest słabą stroną naczynek. Z czasem się rozszerzają i tworzą widoczne pajączki, tzw. teleangiektazje. Kruche i delikatne ściany naczyń są niestety przepuszczalne dla czynników zapalnych, co może w przyszłości skutkować rozwojem trądziku różowatego.
Cera naczyniowa & trądzik różowaty
Gdy diagnozuję cerę naczyniową – płytko unaczynioną, zastanawiam się, czy nie mam już do czynienia z trądzikiem różowatym. Jest to bardzo ważne rozpoznanie, a moje przeczucie, wiedza i doświadczenie w tej kwestii pomogło rozwiązać niejeden problem.
Trądzik różowaty jest przewlekłym schorzeniem skóry – dermatozą, które polega również na pojawianiu się wykwitów rumieniowych, ale wymagających stosownej pielęgnacji, najczęściej dermatologicznej. Gdy rumień na twarzy pojawia się jedynie pod wpływem określonych czynników, po czym znika, to nie powinniśmy się obawiać.
Bardzo ostrożnie
Chyba już ze sto razy pisałam na blogu, że na geny nie mamy wpływu, ale na to, co z tym genetycznym darem=przekleństwem zrobimy i jak go zagospodarujemy, już możemy wpływać. Teraz, po wielu latach pracy w zawodzie i z dużym doświadczeniem, twierdzę, że nie zlikwidujemy skłonności do „pajączków”, ALE możemy złagodzić rumień i co bardzo, bardzo ważne – wzmocnić struktury ochronne naskórka. Czy to banał? Otóż nie. To bardzo istotne wskazanie zabiegowe.
Do cery wrażliwej używamy preparatów ultradelikatnych, a wysoko stężone mogą wymywać składniki Naturalnego Czynnika Nawilżającego (NMF), tym samym ułatwiać przeznaskórkową ucieczkę wody z naskórka (TEWL), osłabiać jego funkcje ochronne oraz potęgować kruchość ścian naczyń krwionośnych. Podobnie z peelingiem.
Kiedyś gdzieś usłyszałam lub przeczytałam, że mycie skóry naczyniowej powinno przypominać bezdotykową myjnię. Bardzo mi się to określenie spodobało, zapamiętałam je i każdorazowo, gdy omawiam z Klientami pielęgnację cery naczyniowej, przypomina mi się. Im delikatniejsze pocieranie skóry, np. wacikiem, tym spokojniejszy przepływ krwi w naczyniach. Bardzo często przy nakładani kremu, szczególnie takiego gęstego=zwartego, proszę o ogrzanie go w dłoniach i nakładanie w formie delikatnego „stemplowania” twarzy. Stemplowania, ale bez poklepywania.
Składniki aktywne, które powinny się znaleźć w kosmetykach do cery naczyniowej, to witamina K, która reguluje proces krzepnięcia, witamina C – wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, witamina PP, która również uszczelnia naczynka i tym samym chroni je przed pękaniem.
Z wyciągów roślinnych zalecam rutynę, która ma działanie uszczelniające i wzmacniające, wyciąg z arniki górskiej, który zmniejsza zaczerwienienie twarzy i działa przeciwzapalnie, ekstrakt z miłorzębu japońskiego to naturalny sposób uelastycznia ściany naczyń, który poprawia krążenie w naczyniach włosowatych, wyciąg z kwiatów dzikiego miru obkurczający naczynia krwionośne i oczywiście wyciąg z kasztanowca, który nie tylko zmniejsza kruchość naczyń, ale ma również działanie przeciwzapalne i przeciwobrzękowe. Cennymi składnikami są również: oczar wirginijski, liście winogron, brzozy, cyprysu, kwiaty głogu i czarnego bzu. Osobiście polecam sok z arniki i żurawiny.
Czego nie lubią naczynka?
To bardzo dobre pytanie. Tak jak już wspomniałam, naczynka nie lubią zmian temperatury, zabawa w „ciepło–zimno” jest dla nich bardzo wyczerpująca. Nie lubią również suchego powietrza, a długotrwałe przebywanie w suchych klimatyzowanych pomieszczeniach, słońce (opalanie) i solarium są sztandarowymi wrogami cery naczyniowej.
Skórę naczyniową bardzo uwrażliwia dym papierosowy, który powoduje uwalnianie się wolnych rodników uszkadzających jej barierę hydrolipidową. Na cerę naczyniową niekorzystnie wpływa mocna i gorąca kawa i herbata, napoje gazowane, potrawy ostro przyprawione i alkohol. Źle reaguje na chlorowaną wodę, agresywne kosmetyki i niewłaściwą pielęgnację. Lubi zaś taką, która wzmacnia jej naturalną warstwę ochronną i chroni przed szkodzącymi jej czynnikami zewnętrznymi.
Starzeje się szybciej – oto jest pytanie
No i na koniec pozostało dość kontrowersyjne zagadnienie, a mianowicie szybsze starzenie się cery naczyniowej. Powiem tak: taka cera z powodu bardziej delikatnego i słabszego naskórka gorzej radzi sobie z niekorzystnymi czynnikami zewnętrznym. Łatwiej ulega podrażnieniom, a gdy jej osłabienie połączy się z powstawaniem w jej komórkach nadmiaru wolnych rodników, które degradują włókna kolagenowe i elastynowe odpowiedzialne za jędrność i sprężystość skóry, to taki stan sprzyja jej starzeniu.
Dlatego edukacja właścicieli takiej cery o konieczności nawilżania, ale takiego, które ma celu zabezpieczenie pokładów wilgoci, ograniczenie ucieczki wody z naskórka, wzmocnienie płaszcza lipidowego oraz uszlachetnienie i umocnienie ścian naczyń, to NAJważniejsze wskazania pielęgnacyjne.