W Łodzi nastała piękna jesień. Dni nieubłaganie są coraz krótsze, z drzew spadły już liście, a do drzwi niebawem zacznie się dobijać zima. My za to się dokształcamy. Jeszcze cieplutkie LNE (dosłownie i w przenośni) dotarło do Gabinetu.
Jeszcze pachnące drukiem i nowością czeka na rozdziewiczenie. Z zainteresowaniem śledzę to, co dzieje się w branży beauty. LNE czytam od deski do deski. Gdy jestem zainteresowana jakimś tematem, z którym zapoznałam się na łamach LNE poszukuję nowych rozwiązań pielęgnacyjnych.
Podczas pracy w Gabinecie rodzi się wiele pytań, dylematów, spostrzeżeń, oczekiwań, a bez kolejnej dawki profesjonalnej lektury czasami trudno im sprostać. Lektura każdego nowego numeru tego czasopisma zwyczajnie ułatwia mi pracę zabiegową. To z pewnością wartościowa inspiracja.