Jesień to szczególny czas dla kosmetyczek i kosmetologów. O tej porze roku marka kosmetyczna Bielenda Professional zaprasza bowiem do udziału w kolejnej edycji Konkursu Kosmetyczka Roku.
Przypomnę, że pomysł na tę rywalizację narodził się w głowach Katarzyny i Jacka Bielendów w pamiętnym 2013 roku. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że Konkurs będzie kontynuowany z takim pietyzmem i oddaniem, i że nie okaże się jednorazowym wydarzeniem.
Cały czas nieustannie podziwiam Organizatorów, ich dbałość o każdy szczegół rywalizacji, o wysoki poziom zarówno merytoryczny jak i organizacyjny. Uczestniczę w tym wydarzeniu od samego początku i ani razu nie miałam najmniejszego nawet wrażenia, że coś zostało niedopatrzone.
Piękna tradycja
Po sześciu latach stanowi piękną tradycję, zagościł w kalendarzu branżowym i sądzę, że wszystkie osoby biorące w nim udział, bez względu na zdobytą lokatę wspominają go jako coś niebywałego. Łatwo wyliczyć, że samych finalistów, którzy dotarli do etapu praktycznego jest już około setki, a osób przystępujących do etapu teoretycznego ponad cztery tysiące!
Kilka dni temu pod jednym z moich postów o tegorocznej edycji Konkursu na fb, Organizatorzy dodali taki komentarz: pękamy z dumy mogąc powiedzieć, że jesteś pierwszą Kosmetyczką Roku i że dałaś piękny początek tej historii. Zrobiło mi się cieplutko z wrażenia, a łezka zatańczyła na moich rzęsach.
Konkurs na Kosmetyczką Roku 2013 i zdobyte zwycięstwo w pierwszej edycji tej rywalizacji była = jest moją „glebą” zawodową, na której bujnie rozkwita pasja, radość z działania i przynależności do bardzo ciekawego środowiska zawodowego. „Czy wcześniej pracowałam bez tej radości?” – spyta ktoś. Oczywiście, że pracowałam z oddaniem, ale brakowało mi czegoś spektakularnego, niecodziennego, wyjątkowego, a jednocześnie szalonego.
Dlaczego szalonego? Ponieważ, udział w Konkursie w moim wydaniu był szaleństwem w czystej postaci, nie panowałam nad strachem, byłam zdeprymowana do szpiku kości, a chwili gdy Olivier Janiak ogłosił zwycięzcę praktycznie nie pamiętam. Ale czym byłoby życie bez odrobiny szaleństwa?
Moja praca i życie nigdy nie kojarzyły mi się z rutyną. Uważam, że ja jestem osobą antyrutynową. Mam dużo pomysłów, czasami nawet za dużo, nie lubię zwyczajności w życiu codziennym, ani zawodowym. Lubię ryzyko, ale nie bezgraniczne, mogę powiedzieć, że na tzw. swoich warunkach ;-)
Wygrana z ciała i ducha ;-)
Myślę, że to było kluczowe wydarzenie, które pomogło mi w budowaniu prestiżu i autorytetu. Dodatkowo uczestnictwo w Konkursie i wygrana dały mi niebywałą moc. W kwestii zawodowej wszystko wokół mnie się od tego czasu zmieniało. Serio! Moje zawodowe życie zaczęło wirować w drodze do nowych wyzwań.
Proszę zauważyć, że wygrana to nie tylko szacowny tytuł i luksusowy samochód, ale także sposobność pisania dla najbardziej prestiżowych czasopism branżowych. To było niebywałe… pójść do Empiku po LNE, aby zakupić nowy numer tego dwumiesięcznika ze swoim artykułem. To wszystko okazało się bardzo ważnym fundamentem dla mojego bloga.
Od 2013 roku moje artykuły w prasie pojawiają się systematycznie, a takich magicznych wydarzeń namnożyło się od tamtego czasu znacznie więcej. Byłam zapraszana do udziału w panelach dyskusyjnych na najbardziej prestiżowych scenach branżowych i ze znamienitymi autorytetami.
Lista niezrealizowanych marzeń zawodowych jest coraz mniejsza, a życie i tak pokaże co jeszcze przede mną :-)
Wpadnij do Kosmetyczki Roku 2013
Gabinet Kosmetyczny Łódź-Bałuty
ul. Srebrna 33 tel. 601 891 506