Kochani, z jednej strony cyklicznie docierają do nas informacje o nieuchronnym, dość szybko postępującym starzeniu skóry, z drugiej zaś o możliwościach współczesnej kosmetyki, dermatologii estetycznej czy wręcz chirurgii plastycznej. Te drugie są właściwie niczym nie ograniczone, no może jedynie zdrowym rozsądkiem… ;-)
W czasie wystąpienia na 37 Kongresie LNE odniosłam się nawet do zagadnienia granicy pomiędzy dojrzewaniem, a starzeniem się skóry. Nie istnieje bowiem według mnie sztywna granica pomiędzy wymienionymi etapami.
Dodatkowo, wraz z badaniami klinicznymi, obserwacjami skóry granica ta ciągle się przesuwa. Wiele lat temu mówiono bowiem, że skóra osiąga dojrzałość po 35 roku życia, następnie, że po 25 roku. Teraz mówi się, że skóra osiąga dojrzałość po 18tym roku życia. Czyli można powiedzieć, że aby zdefiniować dojrzałość skóry, musieliśmy przesunąć się w kierunku, który kiedyś uważaliśmy za jej bezwzględną młodość.
Czy to powód do rozpaczy? Oczywiście, że nie. To uroczy kompromis młodości z dojrzewaniem. Po pierwsze, jeżeli podejdziemy do zagadnienia rozsądnie, to stwierdzimy, że już noworodek czy niemowlę z każdym dniem się starzeje. Po drugie, z jednej strony dowiadujemy się, że biologiczny proces starzenia zaczyna się wcześniej niż sądziliśmy, ale biologia biologią, a mentalność, sposób życia, świadomość pielęgnacyjna, zdobycze kosmetyki robią swoje. Po trzecie, dzięki odpowiednim działaniom pielęgnacyjnym granica przesuwa się również w drugą stronę… Chodzi mi o to, że kobiety i mężczyźni pomimo upływu czasu wyglądają doskonale.
Niedawno zgłosiła się do mnie na oczyszczanie cery Klientka po 83 roku życia i od razu muszę powiedzieć, że nie było to oczyszczanie „kurtuazyjne” czy symboliczne, tylko NAJprawdziwsze na świecie, ponieważ cera Klientki potrzebowała właśnie wielopłaszczyznowego oczyszczania. Pomimo dojrzałego wieku Jej skóra pracowała z młodzieńczą energią, produkowała niemało sebum, nie była szczególnie zwiotczała i w autonomiczny sposób rozwiązywała wiele swoich problemów. Mogę powiedzieć, że była wręcz witalna. Serio! Pani opowiedziała mi, że ma schorzenia typowe dla wieku i zdarzają się jej gorsze dni, ale że ma do tego pełne prawo i wcale się tym nie przejmuje. Dodała, że nienawidzi biadolenia, odwiedza muzea, galerie, uwielbia spacery, a czasami nawet wyskakuje na tańce. Bardzo miło się tego słuchało :-)
Wiele lat temu, gdy byłam świeżo upieczoną kosmetyczką mój Gabinet odwiedzały w większości kobiety młodziutkie. Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że większą grupę Klientów stanowią kobiety po 50, 60 i jak widzicie po 80 urodzinach. To bardzo budujące.
Współczesna oferta gabinetowa to kolaż wielu nad wyraz skutecznych kompozycji pielęgnacyjnych. Marki kosmetyczne dążą, aby ich formuły zabiegowe, czy kosmetyki posiadały spektakularne możliwości, potencjał, efektywność. To dzięki takim „narzędziom” mogę w Gabinecie wykonywać owocne i wysokowydajne zabiegi adekwatne do potrzeb skóry w każdym wieku, a to dla mnie zadania wręcz wymarzone.
Nie tylko w Gabinecie Kosmetycznym Klienci po sześćdziesiątym roku życia nie są jedynie fenomenem, ale na spływach kajakowych, trasach narciarskich, ściankach wspinaczkowych też coraz częściej można ich spotkać. To jest wspaniałe.
Słyszałam kiedyś stwierdzenie osoby chyba pięćdziesiątce, że chętnie miałaby od nowa 20 lat. Szybko wtedy dodawałam, że tak, ale z „tą głową”, mając na myśli zdobyte doświadczenie, zawodowe i życiowe, uporządkowane – ułożone życie, grono wypracowanych przyjaciół, znajomych. Tego bym już nigdy, przenigdy nie oddała, za zmarszczki czy bruzdy… Oskar Wilde, stwierdził, że „doświadczenie” to ładna nazwa popełnionych błędów. To wielka prawda. Nie chciałabym od nowa ich tylu popełnić ;-)